Brunetka mknęła
kolejnymi ulicami tego pięknego miasta i widać było, że pewnie
czuje się za kierownicą. Odwróciłam twarz w stronę szyby od
pasażera i zaczęłam obserwować piękne widoki za oknem. Alpy.
Mosiężne szczyty górujące nad miastem. Jak tu ich nie podziwiać?
Jak nie napawać się tym pięknem? To dlatego tak szybko zakochałam
się w Innsbrucku. Kiedy tylko pierwszy raz pojawiłam się w tym
miejscu, owiały mnie jego czar i magia. Oczywiście nic nie mogło
równać się z moim ukochanym Zakopanem, ale jeżeli miałabym
wybierać, gdzie chcę spędzić resztę życia poza stolicą
polskich gór, zdecydowanie byłby to Innsbruck.
Przymknęłam
na chwilę oczy, które kryły się za okularami przeciwsłonecznymi.
Ten moment przypominał mi o innym wydarzeniu i innej podróży,
która miała miejsce spory czas temu.
- O Boże, tu jest
pięknie! Chyba będę przyjeżdżała tutaj na każdy urlop – moje
oczy błyszczały niczym diamenty a promienny uśmiech nie schodził
mi z twarzy. Alpy mnie trochę przerażały, ale dzikość jaka od
nich biła była tak pociągająca, że człowiek nie mógł od nich
oderwać wzroku.
Szatyn siedzący na
miejscu kierowcy jedynie się do mnie uśmiechał. Nie zaszczycił
mnie spojrzeniem, bo był skupiony na prowadzeniu, ale wiedziałam,
że cieszy się moim zachwytem.
- Zawsze ci
powtarzałem, że mieszkam w raju – zerknęłam na niego. W tej
chwili i on na moment przeniósł na mnie spojrzenie i puścił mi
oczko. Nie spuszczałam z niego wzroku a on co chwila przerzucał
uwagę z drogi na moją twarz. - śliczna jesteś, wiesz? -
powiedział w końcu. Zaśmiałam się krótko.
- Wiem. Często mi to
powtarzasz – tym razem to on się zaśmiał – to znaczy, że
Gloria miała dobry pomysł z tym przyjazdem. Niespodzianka chyba ci
się spodobała – dodałam. Coś dziwnego przemknęło przez twarz
szatyna i przez moment mnie to zmartwiło, ale zaraz znów obdarzył
mnie beztroskim uśmiechem. Zawsze dużo się uśmiechał.
- Nawet nie wiesz, jak
bardzo. Nie przypuszczałbym, że wpadniecie na taki pomysł. Ale nie
sądziłem, że tak łatwo dadzą ci wolne w pracy – stwierdził.
- Co im zależało?
Jestem tylko studentką. I tak nie jestem im za bardzo potrzebna –
odparłam. Przez chwilę milczeliśmy a ciszę wypełniał tylko głos
radiowego spikera, który trąbił właśnie o nieustających od
kilku dni upałach. Następnie zorientowałam się, że samochód
stanowczo zwalnia a potem szatyn skręca w jakąś boczną ścieżkę
polną, prowadzącą, jak spostrzegłam, do tarasu widokowego. Kiedy
się zatrzymaliśmy, spojrzałam zdezorientowana na skoczka.
- O co chodzi? Czemu
się tu zatrzymaliśmy? - nic nie odpowiedział. Po prostu zgasił
silnik i wysiadł z samochodu. Uczyniłam więc to samo.
- Podoba ci się tu? -
spytał z tym błyskiem w oku, wziął się pod boki i rozglądał
wokół. Słońce raziło go w oczy, dlatego musiał zasłaniać się
ręką. Również zaczęłam się rozglądać wokoło miejsca. Widok
był niesamowity oczywiście. Podeszłam do długiej barierki,
oddzielającej łąkę od bardziej niebezpiecznych miejsc, których
nie można było przekraczać. Kiedy się przy niej stało, miało
się przed sobą idealny widok na Alpy. Gdzieś na dole musiał
płynąć strumyk, gdyż dochodziły do moich uszu dźwięki
uderzającej o kamienie wody. Trwałam tak chyba przez dłuższy
czas, bo nie spostrzegłam, jak szatyn podszedł do mnie i oplótł
mnie w talii, przytulając się do moich pleców. Przeszedł mnie
przyjemny dreszcz.
- Bardzo mi się tu
podoba – odpowiedziałam szeptem na zadane wcześniej pytanie.
Panowała tu błoga cisza, przerywane jedynie odgłosami natury a
gdzieś z daleka słychać było przejeżdżające samochody.
Poczułam jego ciepłe usta na swoim policzku.
- Wiem jak kochasz góry
i jak uwielbiasz na nie patrzeć – odezwał się po chwili –
dlatego właśnie cię tu zabrałem. To dosyć zapomniane przez
turystów miejsce i rzadko kiedy można tu kogoś spotkać. Dlatego
jest takie wspaniałe – pokiwałam głową na zgodę, gdyż w
zupełności podzielałam jego zdanie. W Zakopanem było podobnie.
Wszędzie pełno turystów, reklam i innych bzdetów. Każde ciekawe
miejsce było tak przepełnione ludźmi, że aż odechciewało się
je zwiedzać. Mieszkańcy miasteczka mieli więc swoje tajemne
miejsca, gdzie mogli w spokoju napawać się urokiem Tatr czy spędzić
czas z przyjaciółmi.
Nagle mężczyzna się
ode mnie oderwał, a ja podążyłam za nim wzrokiem. Podszedł do
samochodu, po czym wyciągnął coś z tylnego siedzenia. Po chwili
zorientowałam się, że rzecz jaką ma w rękach to sporej wielkości
aparat. Wracał więc do mnie z cwanym uśmieszkiem a w międzyczasie
uruchamiał sprzęt.
- O nie – zaczęłam
grozić mu palcem, gdy się do mnie zbliżał – wiesz, że nie
lubię pozować do tych twoich...'artystycznych' zdjęć – dodałam.
Szatyn przyglądał mi się uważnie z rozbawieniem.
- Oj no proszę. Jesteś
piękna i uwielbiam robić ci zdjęcia. Nikt ci nigdy nie mówił, że
jesteś mega fotogeniczna?
- Owszem. Ale u ciebie
nigdy nie kończy się na kilku zdjęciach. Znając życie będę
musiała tu sterczeć z jakieś pół godziny – patrzyłam na niego
spod byka, o ile to w ogóle było możliwe jako, że skoczek
przewyższał mnie o głowę.
- Nie marudź, mała –
zgrywał się – przygotuję dla ciebie jakiś fajny album. Nie
odmawiaj mi – po czym skradł mi jednego krótkiego całusa,
którego wyczekiwałam od kiedy zobaczyłam go dziś na lotnisku.
Sprawił tym samym, że moje pragnienie spędzenia najbliższych
kilku godzin w jego ramionach wzmogło się co najmniej dwukrotnie.
Mężczyzna odszedł
ode mnie kilka metrów i zaczął pstrykać pierwsze zdjęcia.
Wywróciłam oczami, ale nie pozostało mi nic innego jak przystać
na jego prośbę. Westchnęłam więc głośno i zaczęłam uśmiechać
się do kolejnych fotografii.
- Są świetne.
Idealnie wyglądasz na tle gór – mówił, gdy z powrotem
siedzieliśmy w samochodzie i zmierzaliśmy do mieszkania jego
siostry. Ja siedziałam z boku i z wnikliwością oglądałam
zrobionego przez niego niedawno zdjęcia. Niektóre wyszły nawet
ciekawie, ale do reszty wcale nie byłam przekonana.
- Mam za gruby nos –
oznajmiłam mu po chwili. On znów tylko się zaśmiał.
- Masz uroczy, zgrabny
nos – powiedział – nie wiem nad czym tu ubolewasz. Wyszłaś
rewelacyjnie – dodał entuzjastycznie.
Uśmiechnęłam się
sama do siebie i wyłączyłam aparat. Szatyn w tym czasie zdążył
już wjechać w jakieś przestronne i zadbane osiedle, gdzie
piętrzyły się wysokie bloki.
- Fajnie, że wtedy na
zawodach wpadłam na Glorię. Gdyby nie ona to nigdy bym cię nie
poznała – odezwałam się. Skoczek spojrzał na mnie tymi
magicznymi czekoladowymi oczami a następnie wyciągnął dłoń i
pogładził mnie po policzku.
- Nawet nie wiesz jak
ja ją za to kocham – powiedział, nadal miażdżąc mnie
spojrzeniem. Zrobiło mi się tak ciepło na sercu – jesteśmy na
miejscu – odparł po chwili.
Wysiedliśmy z auta.
Skoczek wyciągnął z bagażnika moją walizkę i udaliśmy się w
stronę odpowiedniego budynku.
- No to jesteśmy na
miejscu – powiedziała z uśmiechem. Wysiadłyśmy z auta a ja
momentalnie rozpoznałam cały widok wokół. Byłam tu tylko raz,
ale za to wyniosłam stąd niezapomniane wspomnienia. Zdjęłam swoje
okulary i sięgnęłam po swój bagaż mieszczący się na tylnym
siedzeniu.
- Nic się tutaj nie
zmieniło – zwróciłam uwagę, gdy kierowałyśmy się do jej
bloku.
- Po drugiej stronie
zrobili tylko jeszcze jeden plac zabaw. A poza tym faktycznie
wszystko zostało takie samo. Lubię tutaj mieszkać – dodała
zadowolona. Uśmiechnęłam się do niej.
Wsiadłyśmy do windy,
który miała nas dostarczyć na 13 piętro wieżowca. Nawet tu, w
windzie dało się odczuć przepych tego miejsca. Wielkie lustro
naprzeciwko drzwi, bordowa tapeta i zapach odświeżacza do
powietrza. Nie sądziłam, że nawet w windzie robi się wszystko, by
ludzie mogli czuć się komfortowo.
Apartament, w którym
mieszkała Gloria był urządzony bardzo szykownie i według
najnowszego trendy. Brunetka stawiała przede wszystkim na
funkcjonalność kolorów i mebli, dlatego dobór barw wahał się
pomiędzy kremowo-beżowych i siwo-granatowych kolorach. Posiadała
wielką przestrzenną kuchnię, gdzie umieszczone były białe meble
kuchenne a wszelakie sprzęty dobrała w ciemnym graficie. Choć
osobiście byłam fanką ciepłych i pogodnych barw, a wystrój
mojego domu można określić jako typowo zakopiański, jej
mieszkanie od razu przypadło mi do gustu.
- Połóż gdziekolwiek tą
walizkę i się rozgość – mówiła do mnie, gdy dotarła do
salonu a ja powoli za nią pożądałam – czego się napijesz:
soku, kawy, drinka? - spytała, przechodząc do połączonej z
salonem kuchni. Usiadłam na stołku znajdującym się przy wysepce
kuchennej i podparłam policzek o łokieć.
- Może być sok.
Pomarańczowy jeśli masz – uśmiechnęłam się do niej.
- Jasne – odparła i
zabrała się za wyciąganie szklanek. Gdy postawiła na blacie dwie
szklanki pełne soku, usiadła naprzeciwko mnie i milczała. Chyba
nie wiedziała, jak ma zacząć tę rozmowę.
- Dziękuję ci, że
zgodziłaś się przygarnąć mnie na te kilka dni – odezwałam się
w końcu. Gloria upiła łyk soku, przy czym machnęła ręką.
- Daj spokój, jakby to
miał być jakiś problem. Poza tym zawsze ci powtarzałam, że
możesz zwrócić się do mnie z każdą sprawą. W końcu to ja
jestem siostrą tego durnia.. - dodała już nieco ciszej i spuściła
wzrok.
- Nie mam zamiaru winić
cię za błędy brata – odparłam.
- Tak, tylko do tej pory
nie mogę wybaczyć mu tego, co zrobił. Zachował się jak skończony
dupek..
- Gloria, nie warto
rozdrapywać starych ran – przerwałam jej chcąc zdecydowanie
uciąć ten temat. - dawno skończyłam z Gregorem. Gdyby nie ta
sytuacja i choroba Adasia nigdy więcej bym się z nim nie
skontaktowała – brunetka znów zamilkła wyraźnie przygnębiona.
- Jak on się czuje? Jakie
są wyniki? - spytała po chwili cicho. Westchnęłam.
- Na razie czuje się
dobrze. Generalnie rzecz biorąc, zachowuje się jak zdrowy roczny
chłopiec. Ale przeszczep jest konieczny...- odpowiedziałam – i
musi go przejść jak najszybciej. - Gloria pokiwała głową ze
zrozumieniem. Wciąż nie spuszczała wzroku ze szklanki z sokiem,
stukając o jej brzeg palcami.
- Przywiozłam jego album
ze zdjęciami – odezwałam się, widząc jej przygnębienie.
Usłyszawszy tą informację automatycznie się ożywiła –
chciałabyś je pooglądać?
- No oczywiście! - i znów
na jej twarzy zagościł radosny uśmiech – dawno nie wysyłałaś
mi jego aktualnych zdjęć.
- Wywołałam już te z
jego pierwszych urodzin – powiedziałam wesoło, rozsuwając
odpowiednią kieszeń w walizce i wracając do niej z dużym albumem
na zdjęcia. Dziewczyna w tym czasie przeniosła się na dużą sofę
w salonie i poklepała miejsce obok siebie. Kolejną godzinę
spędziłyśmy na przeglądaniu przeróżnych zdjęć małego.
Opowiadałam jej przy tym wszystkie historie związane z każdą
fotografią. Nie obyło się oczywiście bez śmiechu. Każde zdjęcie
przedstawiało jakieś ważne wydarzenie z życia malca. Jego
pierwszy uśmiech, zabawy przy kąpieli, pierwszy raz, gdy wsiadł do
swojego małego samochodziku. Najbardziej śmiałyśmy się przy
zdjęciu, na którym wybuchł wielkim płaczem a mi udało się
uchwycić jego pierwsze ząbki. Albo wygłupy z Baśką w roli
głównej. Gloria nie mogła się na niego napatrzeć i cały czas
wtrącała, że chciałaby wreszcie poznać Adasia. Była zachwycona.
- Jest taki podobny do.. -
zawahała się i widziałam jak zaciska usta.
- Do Gregora, wiem –
dokończyłam za nią – pewnie jak dorośnie będzie się
zastanawiał, jak wygląda jego tata skoro jest jego
odzwierciedleniem.
- Musiałabyś zobaczyć
nasze rodzinne zdjęcia z okresu dzieciństwa Grega. Wyglądał
niemal identycznie – tym razem powiedziała pewnie – wiesz, że
nie jest już z Sandrą? - dodała po chwili.
Coś ukuło mnie w środku.
Ta informacja powinna być dla mnie bez znaczenia, a jednak jakaś
cząstka mnie zareagowała słysząc imię blondynki.
- Ach tak.. - bąknęłam
przeszukując kolejne fotografie. Nie chciałam, żeby było po mnie
znać jakąkolwiek reakcję.
- Już nawet spory czas
temu. Nie wyszło im za tym drugim razem.. - dodała a ja czułam jej
wnikliwe spojrzenie na sobie.
- Nie obchodzą mnie
decyzje życiowe twojego brata – odparłam obojętnie.
- Wcale nie. Widzę to po
twojej twarzy. Da się z niej czytać jak z książki – powiedziała
stanowczo, krzyżując ręce. Spojrzałam na nią nerwowo.
- Mylisz się. W ogóle
nie interesuje mnie, co dzieje się w życiu Gregora. Przestało w
momencie, gdy oznajmił mi, że tak naprawdę nic dla niego nie
znaczyłam i na pewno nie nabierze się na to, że jest ojcem Adasia.
I zostawił mnie z tym wszystkim samą – oznajmiłam chłodno.
Brunetka westchnęła, ale już nic więcej nie powiedziała.
Wiedziałam, że to właśnie ona wstydzi się za brata, bo to ona
mnie z nim zapoznała. I że ciągle żałuje wszystkiego, co się
między nami stało.
- Tak czy siak, teraz
będzie miał szansę, żeby odkupić swoje winy – powiedziała w
końcu.
- Gloria, ja szczerze
wątpię, że on się zgodzi na te badania. Na samym początku
zapowiedział, że nie chce mieć z małym nic wspólnego.
- Owszem, ale on wtedy się
tego przestraszył. Miał dopiero 24 lata, osiągnął szczyt
kariery i po prostu nie wyobrażał sobie zostania ojcem w takiej
sytuacji – próbowała go bronić. Zerknęłam na nią z wyrzutem i
odparłam:
- Tak? A co powiesz na to,
że ja miałam wtedy niecałe 21 lat, dopiero co zaczęłam studia i
zostałam sama z brzuchem. Moje życie wywróciło się do góry
nogami. I to ja musiałam poświęcić wszystko, na co tak
pracowałam, żeby zająć się NASZYM synem! A on oskarżał mnie,
że to nie jego dziecko... - na mojej twarzy malowała się
wściekłość. Nie powinna mi zarzucać takich rzeczy i bronić tego
idioty wiedząc jak mnie potraktował, mimo tego że była jego
siostrą.
- Hej, Hanka, spokojnie –
powiedziała – wiesz, że jestem po twojej stronie i zwykle jak się
z nim kłócę to z powodu Adasia. Ale do niego nic nie
dociera...kompletnie nie da się przekonać, że on jest jego synem.
Chciałam mu pokazać zdjęcia małego, ale nawet nie spojrzał... -
dodała zrezygnowana. Westchnęłam i oparłam głowę o jej ramię,
a ona mnie do siebie przytuliła.
- Nie martw się tak. Adaś
na pewno wyzdrowieje – próbowała mnie zapewnić. Ale ja
wiedziałam, że nie jest to takie łatwe.
- Skąd wiesz, że on się
w ogóle zgodzi? A nawet jeśli to nie jest pewne, że będzie mógł
być dawcą – wyjaśniłam jej cichym głosem. Strach, jaki
próbowałam choć na chwilę zagłuszyć w sobie w tym momencie
uderzył we mnie z podwójną siłą. - to nie byle przeziębienie,
Gloria. On ma białaczkę...
- Cii, będzie dobrze –
przekonywała mnie.
Ciszę, jaka między nami
zapadła przerwał dźwięk przekręcanego zamka w drzwiach.
Oderwałam się od dziewczyny i spojrzałam na nią zdezorientowana.
- Ktoś tu z tobą
mieszka? - spytałam. Gloria sama wydawała się zaskoczona takim
obrotem sprawy, dlatego wstała i udała się w kierunku korytarza,
mówiąc:
- Zapomniałam ci
powiedzieć, że Gustav ma klucze do mieszkania – usłyszałam, gdy
zniknęła z mojego pola widzenia. No tak, przecież od dłuższego
czasu ma chłopaka. I zapowiadało się to na coś poważniejszego.
Usłyszałam otwierane drzwi i jakieś głosy w korytarzu, ale nie
wiedziałam, co do siebie mówią. Jeden z nich należał do brunetki
a drugi do jakiegoś mężczyzny. Czekałam więc cierpliwie, aż
trzeci osobnik wejdzie i wreszcie poznam tego przystojnego Włocha,
dla którego Gloria straciła głowę.
- Wczoraj zostawiłem u
ciebie te dokumenty, które muszę oddać dziś dla trenera. Chyba są
na komodzie w salonie, więc tylko je wezmę i już zmykam –
usłyszałam ten głos. Jego głos. Ten głos, który tak bardzo
kiedyś kochałam.
Momentalnie poderwałam
się z kanapy, a moje nogi przypominały teraz galaretę. Oblał mnie
zimny pot, bo bałam się konfrontacji z nim po takim czasie. Inaczej
miało to wyglądać.
- Gregor poczekaj, ja ci
przynio... - nie dokończyła. Szatyn zdążył już wkroczyć do
salonu, a po chwili mnie spostrzegł. Widziałam zdziwienie na jego
twarzy. Podejrzewam, że sama wyglądam teraz jak siedem nieszczęść.
Całą trójką stanęliśmy jak wryci. On patrzył na mnie z
niedowierzaniem, ja z przerażeniem na niego. A Gloria przenosiła
spojrzenie to na jedno to na drugie. Przełknęłam głośno ślinę
a potem usłyszałam:
- Co ty tu, do cholery,
robisz?
~ Bo
boisz się, jaka będzie Jego reakcja
***
Czeeeść!
I oto pojawiła się dwójeczka. Muszę przyznać, że satysfakcjonuję mnie pisanie tej historii. Mogłabym nie odchodzić od laptopa, a to dobry znak. Oby i Wam się tak ona spodobała ^^
Kolejny pewnie wkrótce ;)
Ann x
Jestem!
OdpowiedzUsuńKurczę, kochana, dodajesz rozdziały w tak błyskawicznym tempie, że nie zdążyłam nawet skomentować poprzedniego :D
Ale już jestem przy dwójce, która jest świetna! Naprawdę, genialny rozdział, widać, że masz pomysł na tą historię i nie wahasz się go w pełni realizować :)
Bardzo podobały mi się te wspomnienia, dlatego tym bardziej nie mogę zrozumieć, dlaczego Gregor zachowuje się, tak jak się zachowuje. Przecież to jego syn! Skoro może mu uratować życie, to dlaczego do cholery tego nie chce zrobić? -.- Widać, że nawet Gloria nie potrafi zrozumieć totalnie egoistycznego zachowania brata.
No i ta końcówka... chyba nie tak powinno wyglądać ich spotkanie.
Jestem strasznie ciekawa, co dalej się wydarzy ^^
Czekam na kolejne!
Buziaki :**
Witaj Kochana.
OdpowiedzUsuńRozdział cudowny.
Dobrze, że Gloria i Hania się dogadują.
Widać, że siostra Gregora jest po stronie Hani.
Wszystko rozumiem, że nie był gotowy na bycie ojcem ale chociaż mógł poddać się badanią DNA żeby mieć pewność.
Zastanawiam mnie czy Sandra nie dorzuci swoich trzech groszy do tej historii.
Da się odczuć że wcześniej Gregor i Hania bardzo się kochali.
Jestem bardzo ciekawa co będzie dalej po tym jakże "miłym" powitaniu.
Buziaki :*
Wow.
OdpowiedzUsuńBrak słów. Twój styl pisania jest idealny. Historia bardzo ciekawa i w dodatku Gregor <3
Rozdział super :D
Pozdrawiam, Ola
Jak się cieszę, że dodajesz tak szybko rozdziały :)
OdpowiedzUsuńJa już nie mogę doczekać się następnego.
DLACZEGO? Dlaczego zakończyłaś w takim momencie.
Buziaki i do następnego :)