- Gregor? - zerkam na
niego z wahaniem. Jest spięty, wyraźnie to widać po wyrazie jego
twarzy. Patrzy na mnie z błaganiem w oczach.
- Jestem Sandra – to
blondynka pierwsza zabiera głos. Podchodzi do mnie z szerokim
uśmiechem na twarzy i podaje dłoń. Dopiero po kilku sekundach
decyduję się ją uścisnąć – ty musisz być Hania? - pyta.
- Tak – cóż za
elokwentna odpowiedź. Nadal jestem zszokowana i nadal nie rozumiem
tej sytuacji.
- Sandra nadal jest moim
doradcą żywieniowym – po chwili wtrąca szatyn – pracuje w
naszym centrum olimpijskim.
- Ach.. - bąknęłam
niezrozumiale. Super, niedługo pomyśli, że jestem całkowicie
stuknięta.
- Nie chcę wam
przeszkadzać, widzę, że chyba inaczej zaplanowaliście ten
wieczór.. - dodaje już mniej entuzjastycznie, kiedy zauważa
nakryty dla dwóch osób stół, kieliszki i zapalone świece. Każda
kobieta widząc takie coś myśli o jednym.
- Gregor zmusza mnie do
zjedzenia kolacji – nagle i ja potrafię udawać, więc uśmiecham
się do niej przyjaźnie – chyba zapomniał, że jego mama dziś
już mnie skutecznie wykarmiła.
- Byliście u rodziców? -
pyta szybko, odwracając twarz ku Gregorowi. Coś się w niej
zmieniło.
- Razem z Adasiem –
odpowiada jej krótko. Kobieta po chwili kiwa lekko głową. Ciekawe
kiedy mój wspaniały tatuś roku zdążył opowiedzieć jej całą
historie. Ona nie była zaskoczona moim widokiem tutaj, a więc
wiedziała wszystko.
- Przywiozłam ci ostatnie
badania i chciałam omówić zmianę diety – mówi po dłuższej
przerwie, a ja zerkam na teczkę, którą trzyma w prawej ręce –
ale chyba nie przyszłam w porę.
- Skąd, zjesz z nami –
komentuje skoczek, a ja jestem w jeszcze głębszym szoku. I co, tak
powinna wyglądać kolacja we dwoje? Na jego miejscu to bym po prostu
ją delikatnie spławiła. Zaraz. Wróć. To przecież nie miała być
żadna kolacja we dwoje.
- Nie wiem, czy Hani to
odpowiada – spojrzała na mnie nieśmiało. Podła żmija. Udaje.
- Nie, nie ma problemu –
szczęka mi zesztywnieje od tego sztucznego uśmiechania się, ale
nie dam jej wygrać. Nie jest już na swoim rejonie. To mój rewir.
Całą trójką
zasiedliśmy przy kuchennym stole. Szatyn przyniósł dodatkowe
nakrycie i kieliszek.
- Nie, dziękuję. Jestem
samochodem – mówi blondynka. Za to ja upijam spory łyk wina i
wcale nie czuję się z tym źle.
Przyglądam się blondynce
z zaciekawieniem. Co on, do cholery, tak naprawdę w niej widział?
Urodą to ona nie grzeszy, choć jak na warunki tego kraju to można
by rzec, że jest jedną z tych ładniejszych..paradoks. Ma jasne
blond włosy, które sięgają jej do ramion. Chyba nie nosi
makijażu, chociaż zauważam skrupulatnie nałożony na twarz fluid.
I nic poza tym. Miała na sobie białą koszulę na grubych
ramiączkach z idealnie wyeksponowanym dekoltem. Może to właśnie w
jej cyckach się zakochał? Piję to cholerne wino, które wcale nie
przynosi mi ulgi i z westchnieniem stwierdzam, że akurat tą częścią
ciała może się poszczycić. Reszta jednak to absolutnie nic
nadzwyczajnego. Nie jest ani idealnie szczupła, ani wysoka ani
zgrabna. Ma grube nogi i w ogóle nic pięknego w sobie. Boże, jaka
ja jestem żałosna...
Posiłek jemy w milczeniu.
Stop, to ja się nie odzywam. Oni rozmawiają jak para dobrze znanych
sobie przyjaciół. Co chwila wybuchają lekkim śmiechem i poruszają
tematy, o których ja w ogóle nie mam pojęcia. Swoją drogą to ona
ma jednak tupet przychodząc o takiej porze. Zerkam na zegar wiszący
na ścianie i stwierdzam, że jest już 22. A ten głąb dalej patrzy
się w jej cycki...
- To miło, że mimo
wszystko tak dobrze się ze sobą dogadujecie – wtrącam, a oni
patrzą na mnie zaskoczeni. No tak, skoro zabieram głos po jakichś
20 minutach milczenia to mają do tego prawo. Sięgam po może trzeci
z kolei kieliszek wina, które bądź co bądź Gregor idealnie
dobrał, i piję nie zwracając uwagi na ich miny.
- Nadal ze sobą
pracujemy, więc nie uważam, że powinniśmy się teraz omijać z
daleka.. - odpowiada spokojnie blondynka. - nie jesteśmy małymi
dziećmi i do pewnych rzeczy trzeba dojrzeć – dodaje, biorąc
kolejną porcję jedzenia do ust. Jak tak na nią patrzę to myślę,
że to jej przydałaby się jakaś dieta, a nie objadanie się o tak
później porze. I dlaczego on teraz tak na nią patrzy i tak się do
niej uśmiecha?!
- Podziwiam cię. Mało
która kobieta potrafiłaby się tak zachować – komentuję. Tak,
to wino zaczyna działać.
- Może to dlatego, że
nasze rozstanie nie było jakimś dramatem. Po prostu..podjęliśmy
przemyślaną decyzję – odpowiada i spuszcza wzrok. Już się tak
nie szczerzy.
- Poza tym Sandra jest
bardzo dobrą specjalistką i prowadzi mnie od lat, dlatego nie
chciałem niczego zmieniać – wtrąca się Schlierenzauer. Po co ja
się wysilam? Przecież z idealną Sandrą nie wygram...
- Nie wątpie –
uśmiecham się krzywo. I jakich kwestii nie chciałeś jeszcze
zmieniać? Nadal urządzacie sobie nocne schadzki, kiedy najdzie was
ochota?
- A tym czym się
zajmujesz, Hania? - pyta, chcąc zapewne zmienić ten ciężki temat.
I zrobiła to z fenomenalnym wyczuciem, nie ma co...
- W tej chwili niczym.
Wcześniej studiowałam geologię, ale musiałam przerwać naukę ze
względu na ciążę – odpowiadam jej, pewnie patrząc w oczy. Na
moment zastyga. Chyba łączy fakty. To w trakcie mojej ciąży
Gregor do niej wrócił.
- Rozumiem... - oboje
spuszczają wzrok. Tego gamonia to bym udusiła, bo on nadal czuje
się niczym nie strapiony, a tak naprawdę właśnie przed nią
wyszedł na skończonego drania. - ja...o niczym wtedy nie
wiedziałam...
- Oczywiście. Gregor
przecież trzymał wszystko w tajemnicy. Przed wszystkimi – mówię
niemal teatralnie. Czuję jego spojrzenie na sobie, ale mam to
gdzieś. Niech się trochę pomęczy.
- Przykro mi, że w twoim
przypadku tak to się wszystko potoczyło.
- To nie twoja wina, skoro
o niczym nie wiedziałaś – wyjaśniam spokojnie.
- Hania, daj już spokój.
- wtrąca się szatyn.
- No przecież nic nie
mówię. Pewnie już zdążyliście sobie wszystko wyjaśnić.
- Możemy nie poruszać
tej kwestii? - pyta, patrząc na mnie błagalnie.
- Wstydzisz się czegoś?
- patrzę mu zacięcie w oczy.
- Nie..to znaczy –
wzdycha – każde z nas o wszystkim wie i ma swoje zdanie na ten
temat..
- Tutaj też mnie
zaskakujesz, Sandra – tym razem zwracam się do zmieszanej
blondynki – tak łatwo to wszystko zaakceptowałaś i jesteś w
stanie nawet się z nim teraz przyjaźnić..
- Hania – słyszę, jak
warczy. Mam ochotę wybuchnąć śmiechem. I co, chce przed nią
jakoś wypaść? Chce, żeby nadal myślała o nim w samych
superlatywach? Przecież to niedorzeczne.
- Masz rację. Pójdę już
do siebie – odpowiadam, wstając z krzesła. On przeciera twarz
dłońmi.
- Nie, to ja naszłam was
w nieodpowiednią porę. Gregor, pójdę już – jaka ona jest
fałszywa. Udaje nieśmiałą i skrępowaną tym wszystkim tylko po
to, żeby ten głupek wziął jej stronę.
- Skąd, zostań! -
przerywam jej z szerokim uśmiechem na twarzy – ja pójdę na górę
zobaczyć, co u małego a wy sobie omawiajcie te...swoje sprawy.
- Hania, zaczekaj – mówi
skoczek.
- Gregor, spokojnie.
Wszystko jest w porządku – uśmiecham się lekko do niego –
dobranoc – dodaję jeszcze na odchodnym i szybko wychodzę z
pomieszczenia. Kiedy nie jestem już w zasięgu ich spojrzeń, mogę
wreszcie zdjąć z twarzy ten przyklejony uśmiech. Oddycham z ulgą.
Dopiero teraz zdaję sobie sprawę, jakie to było dla mnie męczące.
- Przepraszam cię za tą
scenę .. - mówię, spuszczając wzrok. Jestem zły na brunetkę, a
jednocześnie tak bardzo czuję, że miała rację.
- Ty tu nie mnie
powinieneś przepraszać – odpowiada. - ja się jej wcale nie
dziwię. Jest...rozgoryczona. Nie wiem, jak może w ogóle na ciebie
patrzeć.
- Sandra..
- Co Sandra? -
przedrzeźnia mnie – miała zupełną rację. - przenoszę na nią
spojrzenie. Jej widok, jej obecność nadal działają na mnie w
jakiś niewytłumaczalny sposób. Jakbym wciąż gdzieś to ją miał
w głowie.
- W stwierdzeniu jak to
możliwe, że nadal mnie akceptujesz także – dodaję. Słyszę jak
westchnęła.
- Bo mimo wszystko, po
tylu latach... - zaczyna, ale przerywa i milczy.
- Tak, ja też tak po
prostu nie mogę przestań, Sandra.. - odpowiadam spokojnie i się do
niej uśmiecham. Łapię ją delikatnie za dłoń, a ona jej nie
puszcza. Jest mi...dobrze.
- Kiedy pierwszy raz
opowiadałeś mi o tym wszystkim...o tym, że masz dziecko..Boże,
Gregor. Wiesz jak ja tego kiedyś pragnęłam...z tobą. - szepcze.
Znów coś zżera mnie od środka. Równie mocno, kiedy to Hania
wypomina mi wszystkie moje grzechy.
- Wiem, skrzywdziłem
cię..
- Skrzywdziłeś ją i
własnego syna, Gregor – odparła, a ja znów patrzyłem w jej
niebieskie oczy. Uwielbiałem je kiedyś. Zakochałem się w nich. -
ja już o tym wszystkim zapomniałam i się z tym pogodziłam... -
odpowiada i czuję jak mocniej ściska moją dłoń.
- Jak ci... - przełykam
ślinę – jak ci z nim jest? Dobrze cię traktuje?
- Kocha mnie. - odpowiada
pewnie, a ja poczułem dziwne draśnięcie – udowadnia mi to
każdego dnia.
- To dobrze – mówię
jedynie. Nie wiem, co mam jej odpowiedzieć. To wszystko jest w ogóle
dziwne i skomplikowane. No bo jak można swobodnie rozmawiać o nowym
facecie kobiety, która była dla mnie tą jedyną przez ponad 5 lat?
- Pójdę już – mówi
po jakimś czasie i podnosi się z krzesła. Kolacja niestety się
nie udała. Robię to samo i odprowadzam ją teraz do drzwi.
- Zadzwoń, jak dojedziesz
– dodaję. Kiwa lekko głową z uśmiechem. Zawsze tak mówiłem.
Zawsze musiałem wiedzieć, że jest bezpieczna.
- Pozmieniało się trochę
u ciebie – zauważa, rozglądając się po salonie, który właśnie
mijamy – zrobiłeś przemeblowanie, kupiłeś trochę nowych
rzeczy..
- Chciałem to wszystko
jakoś odświeżyć. - odpowiadam po prostu. Tak, chciałem. Za dużo
tu było twojej ręki, która wciąż mi o tobie przypominała.
- Zatroszcz się o swoją
rodzinę – mówi już przy drzwiach, czym mnie zaskakuje – dzieci
i ich dobro jest najważniejsze. Musisz zrobić wszystko, by mały
wyzdrowiał.
- Wiem.
- I...jeśli chcesz ją
odzyskać, to musisz się bardziej postarać..
- Sandra...to jest trudny
temat.
- Nie możesz żyć
przeszłością, Gregor – przerywa mi – każdy głupi pozna, że
ona nadal coś do ciebie czuje. - zaskakuje mnie tym stwierdzeniem.
Ja jakoś nie zauważyłem żadnego pozytywnego uczucia ze strony
brunetki, jakim mogłaby mnie darzyć – poza tym jesteś ojcem jej
dziecka. I tego jej zazdroszczę.. - dodaje, spuszczając wzrok. Znów
mnie zaskakuje. Znów jestem w szoku.
- Dziecka? - pytam cicho.
- Z tobą. - mówi i tak
po prostu wychodzi, pozostawiając mnie w głębokim osłupieniu. I
właśnie coś zrozumiałem. „Coś” nie oznacza do końca, że
wiem, o co chodzi. Mam totalny mętlik w głowie..one obydwie mącą
i plączą moje uczucia. Sam już nie wiem, jak jest. A tak bardzo
chciałbym być wobec nich uczciwy..
- Basia, muszę kończyć.
Mój alvaro właśnie stoi w drzwiach – zwracam się do siostry,
kiedy zauważam Schlierenzauera. Jest jakiś zamyślony, ale
spokojnie czeka, aż skończę rozmowę.
- Mam nadzieję,
że masz dziś na sobie tą koronkową bieliznę, którą ci
spakowałam – słyszę po drugiej stronie. Wywracam oczami,
choć dobrze trafiła.
- Znajdź sobie wreszcie
chłopaka. Dobranoc. - mówię i po chwili się rozłączam. Szatyn
dopiero wtedy wchodzi do środka.
- Co u małego? - pyta,
opierając się o szafę. Ma strapioną minę. Nie wiem, o co chodzi.
- Śpi – mówię krótko.
Kiwa głową. - zamknięta sprawa, co? - krzyżuję ręce. Marszczy
brwi i dopiero po chwili rozumie, o czym mówię.
- Bo zamknięta –
odpowiada stanowczo – nie musiałaś pokazywać takiej zazdrości –
otwieram szeroko usta, bo jego słowa powodują u mnie niemały szok.
- Że co, proszę?
- Twój biust też mnie
pociąga – zauważa jak gdyby nigdy nic. O mały włos krztuszę
się własną śliną. - sądziłaś, że nie zauważę tego
spojrzenia?
- Ja..nic.. - mieszam się,
na policzki wkradają się rumieńce – co ty znowu insynuujesz? -
próbuję zgrywać twardą, ale nie udaje mi się to, bo widzę na
jego ustach chytry uśmiech.
- Porównywałaś się z
nią.
- Wcale nie!
- Widziałem to, Hania.
- Nie bądź śmieszny –
odpowiadam, a w moim głosie można było dostrzec sarkazm. A on się
jedynie śmieje.
- Masz rację, nie jest od
ciebie ładniejsza – mówi w końcu. I dlaczego, do cholery, czuję
teraz satysfakcję?
- Nie bądź dziecinny.
- To ty taka jesteś.
- Bo co? Bo Sandra jest
przy 30stce więc z pewnością jest dojrzalsza ode mnie? - piszczę.
- I widzisz? - znów się
śmieje – sama to pokazujesz – jestem wściekła. Zauważa to i
znów łobuzersko się uśmiecha. Nagle w ciągu dwóch sekund staje
przede mną. Automatycznie robi mi się nieswojo. Te kilka kieliszków
wina też robi swoje. Znów się roztapiam, znów mam miękkie
kolana.
- Uwielbiam to –
szepcze.
- Co? - muszę oblizać
spierzchnięte wargi. Muszę uspokoić oddech, jeśli chcę spojrzeć
mu w oczy.
- To, jak na mnie teraz
reagujesz – odpowiada gardłowo. Niemal bezdźwięcznie. O
mamusiu...
Bierze moją twarz w
dłonie i mocno wpija się w moje usta. Gwałtownie. Tak...zaborczo.
Mam wrażenie, że od tej wczorajszej sytuacji minęły wieki.
- Co ty wyprawiasz? -
pytam szeptem, gdy na moment przerywa pocałunek. Wreszcie patrzę mu
w oczy. Są o wiele ciemniejsze. Dzikie.
- Pokazuję ci, że ona
nie jest w niczym od ciebie lepsza.
- Po co?
- Bo nie mogę się tobie
oprzeć... - zanim zdążam zareagować, on znów miażdży moje
usta. Wzdycham cicho, co powoduje, że całuje mnie jeszcze mocniej.
I podoba mi się to. Cholernie mi się podoba. Łapię go za biodra i
sama pogłębiam pocałunek, plącząc swój język z jego. Teraz to
on wzdycha cicho, kładąc jedną ręke na mojej talii, którą teraz
mnie do siebie przyciąga, a drugą wplata w moje włosy. Jest mi
dobrze.
Moje ciało momentalnie
oblewa fala gorąca. Czuję, jak bardzo go teraz pragnę. Wino na
pewno nie ułatwia mi właśnie tego, by skutecznie się powstrzymać,
ale nawet nie chcę myśleć o jakimś powstrzymywaniu się. Kłótnie,
sprzeczki, pretensje, żal...tego teraz nie ma. Jakby zniknęło,
jakby to była inna rzeczywistość. W tej chwili liczyło się
pragnienie tej bliskości, liczył się on i ten moment.
Rozwiązałam sznurek i
zrzuciłam z siebie szlafrok. Oderwał się ode mnie na moment i
patrzył mi teraz intensywnie w oczy. Jakby nie wierzył, że
zrobiłam ten pierwszy krok. Nie spodziewał się tego.
- Hania.. - szepcze,
oddychając nierówno. Głaszcze mnie delikatnie po policzku.
- Nie zmuszaj mnie.. -
mówię, znów się do niego przybliżając. Stykamy się czołami.
Chcę go pocałować, ale jego usta są za daleko, nie mogę ich
sięgnąć.
- Do czego? - pyta.
- Żebym cię o to
błagała.. - zrobiło mi się żal. Miałam przez chwilę wrażenie,
że znów robię z siebie ofiarę losu. Że znów pije do faceta, dla
którego nic nie znaczę. Zachciało mi się płakać. I on to
zauważył. W jednej sekundzie znów trzymał moją twarz w dłoniach
i pocałował mnie krótko. Patrzył mi w oczy.
- Pragnę cię, rozumiesz?
- szepcze mi na usta, a ja już nie myślę logicznie – to ja cię
o to błagam..
Nie wytrzymuję. Sama
zaczynam go całować, a on tak bardzo na to reaguje. Pozbywam się
jego koszulki, dotykam go. Jest taki umięśniony. Jeszcze bardziej
męski niż kiedyś. Znam to ciało, co do milimetra, ale dziś
zapragnęłam odkryć je na nowo.
Teraz to on ściąga ze
mnie koszulę nocną. I zostaję tylko w dolnej części bielizny.
Przygląda mi się z zachwytem. Jest jak zahipnotyzowany. I to mnie
tak cholernie kręci. Kieruje mnie na łóżko, wciąż nie
przestając całować. Czuję pod sobą miękki dotyk pościeli.
Obsypuje mnie pocałunkami, muska moją szyję, dekolt, piersi. Bawi
się każdą częścią mojego ciała, doprowadza mnie do szału.
Dotyka mnie w najbardziej intymnych strefach. Już zdążyłam
zapomnieć, jakie to uczucie. Zdążyłam zapomnieć o tych
wszystkich chwilach.
Nagle zauważam jak macha
mi przed oczami moją bielizną, która w tej chwili była w
strzępkach. Miał przy tym taki niewinny wyraz twarzy. Zaśmiałam
się, a on rzucił nieprzydatny już materiał gdzieś za siebie.
Znów pieścił moje piersi. Jego ręka zaginęła gdzieś przy
wnętrzu moich ud, a ja lekko wygięłam swoje ciało na to doznanie.
Uśmiechał się. Pociągało go to. A on nakręcał mnie tym jeszcze
bardziej.
Znów powrócił do mojej
twarzy, przygryzał moje wargi, całował je. Następnie ściągnął
z siebie resztę ubrania i w ułamku sekundy poczułam go w sobie.
Przymknęłam oczy i zacisnęłam usta, bo to było zbyt przyjemne.
Położył moje dłonie za moją głową i splótł je ze swoimi,
zaczynając się we mnie poruszać. To wszystko było jak obłęd,
jak jakaś gorączka. Nie umiem opisać, jaką rozkosz mi dawał. Ale
pragnęłam tego jak jeszcze nigdy i wiem, że to z nim tylko mogłoby
mi być tak dobrze.
Oplotłam go wokół
pleców i chciałam czuć go mocniej. Nie kontrolowałam już siebie
i swoich ruchów. Tego, co mówię czy co krzyczę..Napięcie rosło
z każdą minutą i doprowadzało mnie coraz wyżej. Do momentu,
kiedy wszystko eksplodowało, kiedy drżałam, a on przycisnął
swoje czoło do mojego i patrzył mi prosto w oczy, kiedy osiągałam
spełnienie. Miał rozchylone usta, przyspieszony oddech, napięte
mięśnie. Muskał mnie wargami, a kiedy chciałam krzyczeć, zakrył
moje usta długim i namiętnym pocałunkiem i nie pozwolił mi
zamknąć oczu. Patrzył, by sam za chwilę dać się ponieść
rozkoszy. Zacisnął usta i za chwilę wydał z siebie jeden,
pojedynczy, zduszony dźwięk. I to wystarczyło. I to w tym
wszystkim było takie piękne. I to jak w mgnieniu oka opadł
zmęczony obok, ale zaraz mnie do siebie przyciągnął, całował we
włosy i szeptał kilkakrotnie „dziękuję”. Byłam spełniona.
Było mi dobrze. Nic mi więcej nie było trzeba.
~ Bo w tej chwili Twoje uczucia do Niego stały się takie oczywiste...
***
Chyba Was trochę oszukałam mówiąc ostatnio, że nie będę pchała Hani w ramiona Gregora. No cóż, ostatnia scena sugeruje coś innego, ale spokojnie, ja mam wszystko pod kontrolą :)
Chciałam dodać tu odrobinę pikanterii, bo przecież każda z Was czeka na podobne sceny. Mam nadzieję, że się podobało :*
Dziękuję za Wasze opinie, które motywują mnie do dalszego pisania. Jesteście wspaniałe!
Pozdrawiam
Hej:* o tak! Na to czekałam!:D Mam tylko nadzieję, że Hania nie będzie tego żałować no i że Gregor znowu jej nie skrzywdzi... a co do Sandry to mam wrażenie, że ona w jakiś tam swój pokręcony sposób kibicuje (?) Hani i Gregorowi. Może nie jest aż taka zła... :]
OdpowiedzUsuńCzekam niecierpliwie na ciąg dalszy:)
Pozdrawiam serdecznie,
Verity
fresh-start-for-broken-souls.blospot.com
Jestem pierwsza! Jaaa! Kochana! Co to za rozdział?!?!?!? Ale po kolei wszystko: wizyta Sandry bardzo mnie zdziwiła juz ostatnio ale teraz gdy wiem że jest "tylko" dietetykiem Grega i najprawdopodobniej na faceta to trochę sie uspokoiłam! :) Nie dziwie sie zachowaniu Hani, normalne że czuła sie dziwnie i zaczęła się porównywać do Sandry, ale wypadla doskonale! A to co stało sie potem....mmmm-wisienka na torcie! Czekaliśmy na to od dawna i sie nie zawiedliśmy! Warto było czekać na tak wspaniały moment! Obawiam sie tylko tego, co to będzie teraz z Hanią i Gregiem, po wspólnej nocy. Jak będą się zachowywać, bardzo jestem ciekawa jak pokierujesz nimi w kolejnym rozdziale! Juz sie nie mogę doczekać!
OdpowiedzUsuńP.S. Już strasznie sie stęskniłam za Adasiem!
Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością! Buziaki!
Super rozdział. Podoba mi się ten początek. Nie taki diabeł, znaczy Sandra straszna... Mam przeczucie, że niestety jeszcze się tu pokaże i to w gorszym, bardziej mieszającym wydaniu. Hania w końcu pokazała swoją dziką naturę. Podoba mi się to. Końcówka fantastyczna.
OdpowiedzUsuńCzekam na następny.
Pozdrawiam i weny życzę.
Madźka :-*
Cześć :D
OdpowiedzUsuńRozdział genialny!
O tak! xD Gregor i Hania... Mam nadzieję, że ich relacje będą jeszcze lepsze, niż w tym rozdziale, a Sandra nam tu nie namiesza.
Jestem ciekawa, jak będą się dalej zachowywać bo nocy pełnej wrażeń :D
Czekam na następny.
Pozdrawiam :*
Witaj Kochana.
OdpowiedzUsuńRozdział jest mega.
Początek mnie troszkę przeraził.
Myślałam że Sandra zniszczy wszystko, ale na szczęście nie namieszała zbyt dużo.
Jejku ta scena po wyjściu Sandry, kocham.
Szczerze nie spodziewałam się takiej sytuacji.
Chodź czekałam na tą scenę od początku ale to nie zmienia faktu, że po wizycie Sandry spodziewałam się jakieś mega kłótni, a tu takie miłe zaskoczenie.
Jestem bardzo ciekawa jak Gregor i Hania będą zachowywać się po tej nocy.
Czekam na kolejny.
Buziaki ;*
Witaj Kochana! <3
OdpowiedzUsuńRozdział wspaniały.
Ale żeś nas porobiła! Ja już byłam przygotowana na łzy, wrzaski i kłótnie... a tutaj takie buum :)
Jeśli chodzi o pierwszą część rozdziału to przyznam się, że miałam lekki bulwers. Jednak to nie przez Sandrę tylko przez Gregora. Jak on może z nimi tak pogrywać ?!
Za to Sandra strasznie mnie zdziwiła... Spodziewałam się, że przedstawisz ją jako zazdrosną, pustą i głupią jędzę. Zwiększyła ona moją nadzieję - może to właśnie ona przemówi Gregorowi do rozumu?
Druga część to... yyy... taaaak :D
Ewidentnie oboje tego pragnęli, oboje siebie pragnęli.
Obawiam się tylko, że po przebudzeniu Hania będzie miała okropne wyrzuty sumienia, a Greg znowu zwątpi w swoje uczucia...
No cóż pozostało mi tylko [nie]cierpliwie czekać na następny rozdział!
Trzymaj się Kochana ;*
Pozdrawia, Camille.
Nawet nie wiesz, jaka jestem zaskoczona takim obrotem spraw. Trochę nas oszukałaś, to prawda, ale nawet gdybyś nie zapewniała, że nie będziesz pchała Hani w ramiona Gregora, byłabym zdziwiona. To znaczy, spodziewałam się, że prędzej czy później wylądują razem w łóżku ale myślałam, że w innych okolicznościach. Bez udziału Sandry. Widocznie Gregor potrzebował spotkania z nią, żeby coś sobie uświadomić. Żeby ona mu coś uświadomiła, bo nie zdawał sobie sprawy z tego, że Hania wciąż coś do niego czuje, a ona od razu to zauważyła. Cóż, teraz Hania się nie wykręci, bo świadomie pozwoliła Gregorowi przekonać się o tym, że to prawda. I w dodatku w jaki sposób! Tyle w tym było uczucia i ukrywanego dotąd pożądania! Tak, to była tylko kwestia czasu, żeby do tego doszło. Wiedziałam, że tak będzie, skoro będą mieszkali ze sobą pod jednym dachem. Ta pokusa okazała się zbyt silna. Czekałam na to, bardzo niecierpliwie na to czekałam, ale nie umiem cieszyć się tak, jak bym chciała, bo czuję, że Hania będzie tego żałowała. Ona pragnie tego, żeby Gregor ją pokochał, a nie tylko jej pożądał. I nie jestem pewna, czy on będzie w stanie dać jej tę miłość już teraz.
OdpowiedzUsuńCo do Sandry, to ja też spodziewałam się, że przedstawisz ją inaczej. Wciąż mam w pamięci tę zdesperowaną, żałosną idiotkę z poprzedniego opowiadania i ta wizja bardzo się kłóci z tą, którą pokazałaś nam tutaj. Ale to dobrze, że nie powielasz schematu. A poza tym, nikt nie powiedział, że jeszcze tutaj nie zamiesza.
A ta reakcja Hani na pojawienie się Sandry, to badanie jej spojrzeniem i złośliwa ocena... Po prostu musiałam się uśmiechnąć, bo to było tak rozbrajająco szczere.
Jakoś dziwnie skomentowałam cały rozdział od końca :D
Gregor i Hania zaspokoili swoje pożądanie, ale ja nabrałam apetytu na więcej ;) Dlatego czekam niecierpliwie na nowy rozdział.
Całuję! ;*
Świetny rozdział! Zresztą każdy poprzedni był równie dobry.
OdpowiedzUsuńNie spodziewałam się, że tak szybko wylądują razem w łóżku, ale nie mam nic przeciwko :)
Nie spodziewałam się, że tak przedstawisz Sandrę. Wydaje mi się, że to ona w dużym stopniu pokazała Gregorowi co powinien zrobić.
Czekam na kolejny.
Buziaki :*
Hejka! Zaprosiłaś mnie do sobie już jakiś czas, ale dopiero teraz znalazłam odrobinę czasu, aby nadrobić zaległości. Obiecuję, że teraz będę na bieżąco. :D
OdpowiedzUsuńCo do samego rozdziału to na prawdę bardzo mi się podoba. Z resztą, tak jak wszystkie poprzecznie. Czytając tą historię już kilka razy się wzruszyłam. <3
Szczerze mówiąc inaczej wyobrażałam sobie Sandrę niż ją przedstawiłaś i może nie okaże się tak fałszywa jak ją sobie Hania wymalowała. :)
Druga sprawa - nie myślałam, że tak szybko skończą razem w łóżku, ale w sumie... Why not? Obawiam się tylko, że to jeszcze bardziej skomplikuje ich relację. No cóż... Pożyjemy, zobaczymy. :D
Czekam na kolejny! <3
Buziaki :*