Strony

środa, 2 marca 2016

Szesnaście

- Gregor? - zerkam na niego z wahaniem. Jest spięty, wyraźnie to widać po wyrazie jego twarzy. Patrzy na mnie z błaganiem w oczach.
- Jestem Sandra – to blondynka pierwsza zabiera głos. Podchodzi do mnie z szerokim uśmiechem na twarzy i podaje dłoń. Dopiero po kilku sekundach decyduję się ją uścisnąć – ty musisz być Hania? - pyta.
- Tak – cóż za elokwentna odpowiedź. Nadal jestem zszokowana i nadal nie rozumiem tej sytuacji.
- Sandra nadal jest moim doradcą żywieniowym – po chwili wtrąca szatyn – pracuje w naszym centrum olimpijskim.
- Ach.. - bąknęłam niezrozumiale. Super, niedługo pomyśli, że jestem całkowicie stuknięta.
- Nie chcę wam przeszkadzać, widzę, że chyba inaczej zaplanowaliście ten wieczór.. - dodaje już mniej entuzjastycznie, kiedy zauważa nakryty dla dwóch osób stół, kieliszki i zapalone świece. Każda kobieta widząc takie coś myśli o jednym.
- Gregor zmusza mnie do zjedzenia kolacji – nagle i ja potrafię udawać, więc uśmiecham się do niej przyjaźnie – chyba zapomniał, że jego mama dziś już mnie skutecznie wykarmiła.
- Byliście u rodziców? - pyta szybko, odwracając twarz ku Gregorowi. Coś się w niej zmieniło.
- Razem z Adasiem – odpowiada jej krótko. Kobieta po chwili kiwa lekko głową. Ciekawe kiedy mój wspaniały tatuś roku zdążył opowiedzieć jej całą historie. Ona nie była zaskoczona moim widokiem tutaj, a więc wiedziała wszystko.
- Przywiozłam ci ostatnie badania i chciałam omówić zmianę diety – mówi po dłuższej przerwie, a ja zerkam na teczkę, którą trzyma w prawej ręce – ale chyba nie przyszłam w porę.
- Skąd, zjesz z nami – komentuje skoczek, a ja jestem w jeszcze głębszym szoku. I co, tak powinna wyglądać kolacja we dwoje? Na jego miejscu to bym po prostu ją delikatnie spławiła. Zaraz. Wróć. To przecież nie miała być żadna kolacja we dwoje.
- Nie wiem, czy Hani to odpowiada – spojrzała na mnie nieśmiało. Podła żmija. Udaje.
- Nie, nie ma problemu – szczęka mi zesztywnieje od tego sztucznego uśmiechania się, ale nie dam jej wygrać. Nie jest już na swoim rejonie. To mój rewir.
Całą trójką zasiedliśmy przy kuchennym stole. Szatyn przyniósł dodatkowe nakrycie i kieliszek.
- Nie, dziękuję. Jestem samochodem – mówi blondynka. Za to ja upijam spory łyk wina i wcale nie czuję się z tym źle.
Przyglądam się blondynce z zaciekawieniem. Co on, do cholery, tak naprawdę w niej widział? Urodą to ona nie grzeszy, choć jak na warunki tego kraju to można by rzec, że jest jedną z tych ładniejszych..paradoks. Ma jasne blond włosy, które sięgają jej do ramion. Chyba nie nosi makijażu, chociaż zauważam skrupulatnie nałożony na twarz fluid. I nic poza tym. Miała na sobie białą koszulę na grubych ramiączkach z idealnie wyeksponowanym dekoltem. Może to właśnie w jej cyckach się zakochał? Piję to cholerne wino, które wcale nie przynosi mi ulgi i z westchnieniem stwierdzam, że akurat tą częścią ciała może się poszczycić. Reszta jednak to absolutnie nic nadzwyczajnego. Nie jest ani idealnie szczupła, ani wysoka ani zgrabna. Ma grube nogi i w ogóle nic pięknego w sobie. Boże, jaka ja jestem żałosna...
Posiłek jemy w milczeniu. Stop, to ja się nie odzywam. Oni rozmawiają jak para dobrze znanych sobie przyjaciół. Co chwila wybuchają lekkim śmiechem i poruszają tematy, o których ja w ogóle nie mam pojęcia. Swoją drogą to ona ma jednak tupet przychodząc o takiej porze. Zerkam na zegar wiszący na ścianie i stwierdzam, że jest już 22. A ten głąb dalej patrzy się w jej cycki...
- To miło, że mimo wszystko tak dobrze się ze sobą dogadujecie – wtrącam, a oni patrzą na mnie zaskoczeni. No tak, skoro zabieram głos po jakichś 20 minutach milczenia to mają do tego prawo. Sięgam po może trzeci z kolei kieliszek wina, które bądź co bądź Gregor idealnie dobrał, i piję nie zwracając uwagi na ich miny.
- Nadal ze sobą pracujemy, więc nie uważam, że powinniśmy się teraz omijać z daleka.. - odpowiada spokojnie blondynka. - nie jesteśmy małymi dziećmi i do pewnych rzeczy trzeba dojrzeć – dodaje, biorąc kolejną porcję jedzenia do ust. Jak tak na nią patrzę to myślę, że to jej przydałaby się jakaś dieta, a nie objadanie się o tak później porze. I dlaczego on teraz tak na nią patrzy i tak się do niej uśmiecha?!
- Podziwiam cię. Mało która kobieta potrafiłaby się tak zachować – komentuję. Tak, to wino zaczyna działać.
- Może to dlatego, że nasze rozstanie nie było jakimś dramatem. Po prostu..podjęliśmy przemyślaną decyzję – odpowiada i spuszcza wzrok. Już się tak nie szczerzy.
- Poza tym Sandra jest bardzo dobrą specjalistką i prowadzi mnie od lat, dlatego nie chciałem niczego zmieniać – wtrąca się Schlierenzauer. Po co ja się wysilam? Przecież z idealną Sandrą nie wygram...
- Nie wątpie – uśmiecham się krzywo. I jakich kwestii nie chciałeś jeszcze zmieniać? Nadal urządzacie sobie nocne schadzki, kiedy najdzie was ochota?
- A tym czym się zajmujesz, Hania? - pyta, chcąc zapewne zmienić ten ciężki temat. I zrobiła to z fenomenalnym wyczuciem, nie ma co...
- W tej chwili niczym. Wcześniej studiowałam geologię, ale musiałam przerwać naukę ze względu na ciążę – odpowiadam jej, pewnie patrząc w oczy. Na moment zastyga. Chyba łączy fakty. To w trakcie mojej ciąży Gregor do niej wrócił.
- Rozumiem... - oboje spuszczają wzrok. Tego gamonia to bym udusiła, bo on nadal czuje się niczym nie strapiony, a tak naprawdę właśnie przed nią wyszedł na skończonego drania. - ja...o niczym wtedy nie wiedziałam...
- Oczywiście. Gregor przecież trzymał wszystko w tajemnicy. Przed wszystkimi – mówię niemal teatralnie. Czuję jego spojrzenie na sobie, ale mam to gdzieś. Niech się trochę pomęczy.
- Przykro mi, że w twoim przypadku tak to się wszystko potoczyło.
- To nie twoja wina, skoro o niczym nie wiedziałaś – wyjaśniam spokojnie.
- Hania, daj już spokój. - wtrąca się szatyn.
- No przecież nic nie mówię. Pewnie już zdążyliście sobie wszystko wyjaśnić.
- Możemy nie poruszać tej kwestii? - pyta, patrząc na mnie błagalnie.
- Wstydzisz się czegoś? - patrzę mu zacięcie w oczy.
- Nie..to znaczy – wzdycha – każde z nas o wszystkim wie i ma swoje zdanie na ten temat..
- Tutaj też mnie zaskakujesz, Sandra – tym razem zwracam się do zmieszanej blondynki – tak łatwo to wszystko zaakceptowałaś i jesteś w stanie nawet się z nim teraz przyjaźnić..
- Hania – słyszę, jak warczy. Mam ochotę wybuchnąć śmiechem. I co, chce przed nią jakoś wypaść? Chce, żeby nadal myślała o nim w samych superlatywach? Przecież to niedorzeczne.
- Masz rację. Pójdę już do siebie – odpowiadam, wstając z krzesła. On przeciera twarz dłońmi.
- Nie, to ja naszłam was w nieodpowiednią porę. Gregor, pójdę już – jaka ona jest fałszywa. Udaje nieśmiałą i skrępowaną tym wszystkim tylko po to, żeby ten głupek wziął jej stronę.
- Skąd, zostań! - przerywam jej z szerokim uśmiechem na twarzy – ja pójdę na górę zobaczyć, co u małego a wy sobie omawiajcie te...swoje sprawy.
- Hania, zaczekaj – mówi skoczek.
- Gregor, spokojnie. Wszystko jest w porządku – uśmiecham się lekko do niego – dobranoc – dodaję jeszcze na odchodnym i szybko wychodzę z pomieszczenia. Kiedy nie jestem już w zasięgu ich spojrzeń, mogę wreszcie zdjąć z twarzy ten przyklejony uśmiech. Oddycham z ulgą. Dopiero teraz zdaję sobie sprawę, jakie to było dla mnie męczące.

- Przepraszam cię za tą scenę .. - mówię, spuszczając wzrok. Jestem zły na brunetkę, a jednocześnie tak bardzo czuję, że miała rację.
- Ty tu nie mnie powinieneś przepraszać – odpowiada. - ja się jej wcale nie dziwię. Jest...rozgoryczona. Nie wiem, jak może w ogóle na ciebie patrzeć.
- Sandra..
- Co Sandra? - przedrzeźnia mnie – miała zupełną rację. - przenoszę na nią spojrzenie. Jej widok, jej obecność nadal działają na mnie w jakiś niewytłumaczalny sposób. Jakbym wciąż gdzieś to ją miał w głowie.
- W stwierdzeniu jak to możliwe, że nadal mnie akceptujesz także – dodaję. Słyszę jak westchnęła.
- Bo mimo wszystko, po tylu latach... - zaczyna, ale przerywa i milczy.
- Tak, ja też tak po prostu nie mogę przestań, Sandra.. - odpowiadam spokojnie i się do niej uśmiecham. Łapię ją delikatnie za dłoń, a ona jej nie puszcza. Jest mi...dobrze.
- Kiedy pierwszy raz opowiadałeś mi o tym wszystkim...o tym, że masz dziecko..Boże, Gregor. Wiesz jak ja tego kiedyś pragnęłam...z tobą. - szepcze. Znów coś zżera mnie od środka. Równie mocno, kiedy to Hania wypomina mi wszystkie moje grzechy.
- Wiem, skrzywdziłem cię..
- Skrzywdziłeś ją i własnego syna, Gregor – odparła, a ja znów patrzyłem w jej niebieskie oczy. Uwielbiałem je kiedyś. Zakochałem się w nich. - ja już o tym wszystkim zapomniałam i się z tym pogodziłam... - odpowiada i czuję jak mocniej ściska moją dłoń.
- Jak ci... - przełykam ślinę – jak ci z nim jest? Dobrze cię traktuje?
- Kocha mnie. - odpowiada pewnie, a ja poczułem dziwne draśnięcie – udowadnia mi to każdego dnia.
- To dobrze – mówię jedynie. Nie wiem, co mam jej odpowiedzieć. To wszystko jest w ogóle dziwne i skomplikowane. No bo jak można swobodnie rozmawiać o nowym facecie kobiety, która była dla mnie tą jedyną przez ponad 5 lat?
- Pójdę już – mówi po jakimś czasie i podnosi się z krzesła. Kolacja niestety się nie udała. Robię to samo i odprowadzam ją teraz do drzwi.
- Zadzwoń, jak dojedziesz – dodaję. Kiwa lekko głową z uśmiechem. Zawsze tak mówiłem. Zawsze musiałem wiedzieć, że jest bezpieczna.
- Pozmieniało się trochę u ciebie – zauważa, rozglądając się po salonie, który właśnie mijamy – zrobiłeś przemeblowanie, kupiłeś trochę nowych rzeczy..
- Chciałem to wszystko jakoś odświeżyć. - odpowiadam po prostu. Tak, chciałem. Za dużo tu było twojej ręki, która wciąż mi o tobie przypominała.
- Zatroszcz się o swoją rodzinę – mówi już przy drzwiach, czym mnie zaskakuje – dzieci i ich dobro jest najważniejsze. Musisz zrobić wszystko, by mały wyzdrowiał.
- Wiem.
- I...jeśli chcesz ją odzyskać, to musisz się bardziej postarać..
- Sandra...to jest trudny temat.
- Nie możesz żyć przeszłością, Gregor – przerywa mi – każdy głupi pozna, że ona nadal coś do ciebie czuje. - zaskakuje mnie tym stwierdzeniem. Ja jakoś nie zauważyłem żadnego pozytywnego uczucia ze strony brunetki, jakim mogłaby mnie darzyć – poza tym jesteś ojcem jej dziecka. I tego jej zazdroszczę.. - dodaje, spuszczając wzrok. Znów mnie zaskakuje. Znów jestem w szoku.
- Dziecka? - pytam cicho.
- Z tobą. - mówi i tak po prostu wychodzi, pozostawiając mnie w głębokim osłupieniu. I właśnie coś zrozumiałem. „Coś” nie oznacza do końca, że wiem, o co chodzi. Mam totalny mętlik w głowie..one obydwie mącą i plączą moje uczucia. Sam już nie wiem, jak jest. A tak bardzo chciałbym być wobec nich uczciwy..

- Basia, muszę kończyć. Mój alvaro właśnie stoi w drzwiach – zwracam się do siostry, kiedy zauważam Schlierenzauera. Jest jakiś zamyślony, ale spokojnie czeka, aż skończę rozmowę.
- Mam nadzieję, że masz dziś na sobie tą koronkową bieliznę, którą ci spakowałam – słyszę po drugiej stronie. Wywracam oczami, choć dobrze trafiła.
- Znajdź sobie wreszcie chłopaka. Dobranoc. - mówię i po chwili się rozłączam. Szatyn dopiero wtedy wchodzi do środka.
- Co u małego? - pyta, opierając się o szafę. Ma strapioną minę. Nie wiem, o co chodzi.
- Śpi – mówię krótko. Kiwa głową. - zamknięta sprawa, co? - krzyżuję ręce. Marszczy brwi i dopiero po chwili rozumie, o czym mówię.
- Bo zamknięta – odpowiada stanowczo – nie musiałaś pokazywać takiej zazdrości – otwieram szeroko usta, bo jego słowa powodują u mnie niemały szok.
- Że co, proszę?
- Twój biust też mnie pociąga – zauważa jak gdyby nigdy nic. O mały włos krztuszę się własną śliną. - sądziłaś, że nie zauważę tego spojrzenia?
- Ja..nic.. - mieszam się, na policzki wkradają się rumieńce – co ty znowu insynuujesz? - próbuję zgrywać twardą, ale nie udaje mi się to, bo widzę na jego ustach chytry uśmiech.
- Porównywałaś się z nią.
- Wcale nie!
- Widziałem to, Hania.
- Nie bądź śmieszny – odpowiadam, a w moim głosie można było dostrzec sarkazm. A on się jedynie śmieje.
- Masz rację, nie jest od ciebie ładniejsza – mówi w końcu. I dlaczego, do cholery, czuję teraz satysfakcję?
- Nie bądź dziecinny.
- To ty taka jesteś.
- Bo co? Bo Sandra jest przy 30stce więc z pewnością jest dojrzalsza ode mnie? - piszczę.
- I widzisz? - znów się śmieje – sama to pokazujesz – jestem wściekła. Zauważa to i znów łobuzersko się uśmiecha. Nagle w ciągu dwóch sekund staje przede mną. Automatycznie robi mi się nieswojo. Te kilka kieliszków wina też robi swoje. Znów się roztapiam, znów mam miękkie kolana.
- Uwielbiam to – szepcze.
- Co? - muszę oblizać spierzchnięte wargi. Muszę uspokoić oddech, jeśli chcę spojrzeć mu w oczy.
- To, jak na mnie teraz reagujesz – odpowiada gardłowo. Niemal bezdźwięcznie. O mamusiu...
Bierze moją twarz w dłonie i mocno wpija się w moje usta. Gwałtownie. Tak...zaborczo. Mam wrażenie, że od tej wczorajszej sytuacji minęły wieki.
- Co ty wyprawiasz? - pytam szeptem, gdy na moment przerywa pocałunek. Wreszcie patrzę mu w oczy. Są o wiele ciemniejsze. Dzikie.
- Pokazuję ci, że ona nie jest w niczym od ciebie lepsza.
- Po co?
- Bo nie mogę się tobie oprzeć... - zanim zdążam zareagować, on znów miażdży moje usta. Wzdycham cicho, co powoduje, że całuje mnie jeszcze mocniej. I podoba mi się to. Cholernie mi się podoba. Łapię go za biodra i sama pogłębiam pocałunek, plącząc swój język z jego. Teraz to on wzdycha cicho, kładąc jedną ręke na mojej talii, którą teraz mnie do siebie przyciąga, a drugą wplata w moje włosy. Jest mi dobrze.
Moje ciało momentalnie oblewa fala gorąca. Czuję, jak bardzo go teraz pragnę. Wino na pewno nie ułatwia mi właśnie tego, by skutecznie się powstrzymać, ale nawet nie chcę myśleć o jakimś powstrzymywaniu się. Kłótnie, sprzeczki, pretensje, żal...tego teraz nie ma. Jakby zniknęło, jakby to była inna rzeczywistość. W tej chwili liczyło się pragnienie tej bliskości, liczył się on i ten moment.
Rozwiązałam sznurek i zrzuciłam z siebie szlafrok. Oderwał się ode mnie na moment i patrzył mi teraz intensywnie w oczy. Jakby nie wierzył, że zrobiłam ten pierwszy krok. Nie spodziewał się tego.
- Hania.. - szepcze, oddychając nierówno. Głaszcze mnie delikatnie po policzku.
- Nie zmuszaj mnie.. - mówię, znów się do niego przybliżając. Stykamy się czołami. Chcę go pocałować, ale jego usta są za daleko, nie mogę ich sięgnąć.
- Do czego? - pyta.
- Żebym cię o to błagała.. - zrobiło mi się żal. Miałam przez chwilę wrażenie, że znów robię z siebie ofiarę losu. Że znów pije do faceta, dla którego nic nie znaczę. Zachciało mi się płakać. I on to zauważył. W jednej sekundzie znów trzymał moją twarz w dłoniach i pocałował mnie krótko. Patrzył mi w oczy.
- Pragnę cię, rozumiesz? - szepcze mi na usta, a ja już nie myślę logicznie – to ja cię o to błagam..
Nie wytrzymuję. Sama zaczynam go całować, a on tak bardzo na to reaguje. Pozbywam się jego koszulki, dotykam go. Jest taki umięśniony. Jeszcze bardziej męski niż kiedyś. Znam to ciało, co do milimetra, ale dziś zapragnęłam odkryć je na nowo.
Teraz to on ściąga ze mnie koszulę nocną. I zostaję tylko w dolnej części bielizny. Przygląda mi się z zachwytem. Jest jak zahipnotyzowany. I to mnie tak cholernie kręci. Kieruje mnie na łóżko, wciąż nie przestając całować. Czuję pod sobą miękki dotyk pościeli. Obsypuje mnie pocałunkami, muska moją szyję, dekolt, piersi. Bawi się każdą częścią mojego ciała, doprowadza mnie do szału. Dotyka mnie w najbardziej intymnych strefach. Już zdążyłam zapomnieć, jakie to uczucie. Zdążyłam zapomnieć o tych wszystkich chwilach.
Nagle zauważam jak macha mi przed oczami moją bielizną, która w tej chwili była w strzępkach. Miał przy tym taki niewinny wyraz twarzy. Zaśmiałam się, a on rzucił nieprzydatny już materiał gdzieś za siebie. Znów pieścił moje piersi. Jego ręka zaginęła gdzieś przy wnętrzu moich ud, a ja lekko wygięłam swoje ciało na to doznanie. Uśmiechał się. Pociągało go to. A on nakręcał mnie tym jeszcze bardziej.
Znów powrócił do mojej twarzy, przygryzał moje wargi, całował je. Następnie ściągnął z siebie resztę ubrania i w ułamku sekundy poczułam go w sobie. Przymknęłam oczy i zacisnęłam usta, bo to było zbyt przyjemne. Położył moje dłonie za moją głową i splótł je ze swoimi, zaczynając się we mnie poruszać. To wszystko było jak obłęd, jak jakaś gorączka. Nie umiem opisać, jaką rozkosz mi dawał. Ale pragnęłam tego jak jeszcze nigdy i wiem, że to z nim tylko mogłoby mi być tak dobrze.

Oplotłam go wokół pleców i chciałam czuć go mocniej. Nie kontrolowałam już siebie i swoich ruchów. Tego, co mówię czy co krzyczę..Napięcie rosło z każdą minutą i doprowadzało mnie coraz wyżej. Do momentu, kiedy wszystko eksplodowało, kiedy drżałam, a on przycisnął swoje czoło do mojego i patrzył mi prosto w oczy, kiedy osiągałam spełnienie. Miał rozchylone usta, przyspieszony oddech, napięte mięśnie. Muskał mnie wargami, a kiedy chciałam krzyczeć, zakrył moje usta długim i namiętnym pocałunkiem i nie pozwolił mi zamknąć oczu. Patrzył, by sam za chwilę dać się ponieść rozkoszy. Zacisnął usta i za chwilę wydał z siebie jeden, pojedynczy, zduszony dźwięk. I to wystarczyło. I to w tym wszystkim było takie piękne. I to jak w mgnieniu oka opadł zmęczony obok, ale zaraz mnie do siebie przyciągnął, całował we włosy i szeptał kilkakrotnie „dziękuję”. Byłam spełniona. Było mi dobrze. Nic mi więcej nie było trzeba.








~ Bo w tej chwili Twoje uczucia do Niego stały się takie oczywiste...





***
Chyba Was trochę oszukałam mówiąc ostatnio, że nie będę pchała Hani w ramiona Gregora. No cóż, ostatnia scena sugeruje coś innego, ale spokojnie, ja mam wszystko pod kontrolą :)
Chciałam dodać tu odrobinę pikanterii, bo przecież każda z Was czeka na podobne sceny. Mam nadzieję, że się podobało :*
Dziękuję za Wasze opinie, które motywują mnie do dalszego pisania. Jesteście wspaniałe!

Pozdrawiam

9 komentarzy:

  1. Hej:* o tak! Na to czekałam!:D Mam tylko nadzieję, że Hania nie będzie tego żałować no i że Gregor znowu jej nie skrzywdzi... a co do Sandry to mam wrażenie, że ona w jakiś tam swój pokręcony sposób kibicuje (?) Hani i Gregorowi. Może nie jest aż taka zła... :]
    Czekam niecierpliwie na ciąg dalszy:)
    Pozdrawiam serdecznie,
    Verity
    fresh-start-for-broken-souls.blospot.com

    OdpowiedzUsuń
  2. Jestem pierwsza! Jaaa! Kochana! Co to za rozdział?!?!?!? Ale po kolei wszystko: wizyta Sandry bardzo mnie zdziwiła juz ostatnio ale teraz gdy wiem że jest "tylko" dietetykiem Grega i najprawdopodobniej na faceta to trochę sie uspokoiłam! :) Nie dziwie sie zachowaniu Hani, normalne że czuła sie dziwnie i zaczęła się porównywać do Sandry, ale wypadla doskonale! A to co stało sie potem....mmmm-wisienka na torcie! Czekaliśmy na to od dawna i sie nie zawiedliśmy! Warto było czekać na tak wspaniały moment! Obawiam sie tylko tego, co to będzie teraz z Hanią i Gregiem, po wspólnej nocy. Jak będą się zachowywać, bardzo jestem ciekawa jak pokierujesz nimi w kolejnym rozdziale! Juz sie nie mogę doczekać!
    P.S. Już strasznie sie stęskniłam za Adasiem!
    Czekam na kolejny rozdział z niecierpliwością! Buziaki!

    OdpowiedzUsuń
  3. Super rozdział. Podoba mi się ten początek. Nie taki diabeł, znaczy Sandra straszna... Mam przeczucie, że niestety jeszcze się tu pokaże i to w gorszym, bardziej mieszającym wydaniu. Hania w końcu pokazała swoją dziką naturę. Podoba mi się to. Końcówka fantastyczna.
    Czekam na następny.
    Pozdrawiam i weny życzę.
    Madźka :-*

    OdpowiedzUsuń
  4. Cześć :D
    Rozdział genialny!
    O tak! xD Gregor i Hania... Mam nadzieję, że ich relacje będą jeszcze lepsze, niż w tym rozdziale, a Sandra nam tu nie namiesza.
    Jestem ciekawa, jak będą się dalej zachowywać bo nocy pełnej wrażeń :D
    Czekam na następny.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Witaj Kochana.
    Rozdział jest mega.
    Początek mnie troszkę przeraził.
    Myślałam że Sandra zniszczy wszystko, ale na szczęście nie namieszała zbyt dużo.
    Jejku ta scena po wyjściu Sandry, kocham.
    Szczerze nie spodziewałam się takiej sytuacji.
    Chodź czekałam na tą scenę od początku ale to nie zmienia faktu, że po wizycie Sandry spodziewałam się jakieś mega kłótni, a tu takie miłe zaskoczenie.
    Jestem bardzo ciekawa jak Gregor i Hania będą zachowywać się po tej nocy.
    Czekam na kolejny.
    Buziaki ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Witaj Kochana! <3
    Rozdział wspaniały.
    Ale żeś nas porobiła! Ja już byłam przygotowana na łzy, wrzaski i kłótnie... a tutaj takie buum :)
    Jeśli chodzi o pierwszą część rozdziału to przyznam się, że miałam lekki bulwers. Jednak to nie przez Sandrę tylko przez Gregora. Jak on może z nimi tak pogrywać ?!
    Za to Sandra strasznie mnie zdziwiła... Spodziewałam się, że przedstawisz ją jako zazdrosną, pustą i głupią jędzę. Zwiększyła ona moją nadzieję - może to właśnie ona przemówi Gregorowi do rozumu?
    Druga część to... yyy... taaaak :D
    Ewidentnie oboje tego pragnęli, oboje siebie pragnęli.
    Obawiam się tylko, że po przebudzeniu Hania będzie miała okropne wyrzuty sumienia, a Greg znowu zwątpi w swoje uczucia...

    No cóż pozostało mi tylko [nie]cierpliwie czekać na następny rozdział!
    Trzymaj się Kochana ;*

    Pozdrawia, Camille.

    OdpowiedzUsuń
  7. Nawet nie wiesz, jaka jestem zaskoczona takim obrotem spraw. Trochę nas oszukałaś, to prawda, ale nawet gdybyś nie zapewniała, że nie będziesz pchała Hani w ramiona Gregora, byłabym zdziwiona. To znaczy, spodziewałam się, że prędzej czy później wylądują razem w łóżku ale myślałam, że w innych okolicznościach. Bez udziału Sandry. Widocznie Gregor potrzebował spotkania z nią, żeby coś sobie uświadomić. Żeby ona mu coś uświadomiła, bo nie zdawał sobie sprawy z tego, że Hania wciąż coś do niego czuje, a ona od razu to zauważyła. Cóż, teraz Hania się nie wykręci, bo świadomie pozwoliła Gregorowi przekonać się o tym, że to prawda. I w dodatku w jaki sposób! Tyle w tym było uczucia i ukrywanego dotąd pożądania! Tak, to była tylko kwestia czasu, żeby do tego doszło. Wiedziałam, że tak będzie, skoro będą mieszkali ze sobą pod jednym dachem. Ta pokusa okazała się zbyt silna. Czekałam na to, bardzo niecierpliwie na to czekałam, ale nie umiem cieszyć się tak, jak bym chciała, bo czuję, że Hania będzie tego żałowała. Ona pragnie tego, żeby Gregor ją pokochał, a nie tylko jej pożądał. I nie jestem pewna, czy on będzie w stanie dać jej tę miłość już teraz.
    Co do Sandry, to ja też spodziewałam się, że przedstawisz ją inaczej. Wciąż mam w pamięci tę zdesperowaną, żałosną idiotkę z poprzedniego opowiadania i ta wizja bardzo się kłóci z tą, którą pokazałaś nam tutaj. Ale to dobrze, że nie powielasz schematu. A poza tym, nikt nie powiedział, że jeszcze tutaj nie zamiesza.
    A ta reakcja Hani na pojawienie się Sandry, to badanie jej spojrzeniem i złośliwa ocena... Po prostu musiałam się uśmiechnąć, bo to było tak rozbrajająco szczere.
    Jakoś dziwnie skomentowałam cały rozdział od końca :D
    Gregor i Hania zaspokoili swoje pożądanie, ale ja nabrałam apetytu na więcej ;) Dlatego czekam niecierpliwie na nowy rozdział.
    Całuję! ;*

    OdpowiedzUsuń
  8. Świetny rozdział! Zresztą każdy poprzedni był równie dobry.
    Nie spodziewałam się, że tak szybko wylądują razem w łóżku, ale nie mam nic przeciwko :)
    Nie spodziewałam się, że tak przedstawisz Sandrę. Wydaje mi się, że to ona w dużym stopniu pokazała Gregorowi co powinien zrobić.
    Czekam na kolejny.
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  9. Hejka! Zaprosiłaś mnie do sobie już jakiś czas, ale dopiero teraz znalazłam odrobinę czasu, aby nadrobić zaległości. Obiecuję, że teraz będę na bieżąco. :D
    Co do samego rozdziału to na prawdę bardzo mi się podoba. Z resztą, tak jak wszystkie poprzecznie. Czytając tą historię już kilka razy się wzruszyłam. <3
    Szczerze mówiąc inaczej wyobrażałam sobie Sandrę niż ją przedstawiłaś i może nie okaże się tak fałszywa jak ją sobie Hania wymalowała. :)
    Druga sprawa - nie myślałam, że tak szybko skończą razem w łóżku, ale w sumie... Why not? Obawiam się tylko, że to jeszcze bardziej skomplikuje ich relację. No cóż... Pożyjemy, zobaczymy. :D
    Czekam na kolejny! <3
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń