Strony

poniedziałek, 21 grudnia 2015

Dwa

Brunetka mknęła kolejnymi ulicami tego pięknego miasta i widać było, że pewnie czuje się za kierownicą. Odwróciłam twarz w stronę szyby od pasażera i zaczęłam obserwować piękne widoki za oknem. Alpy. Mosiężne szczyty górujące nad miastem. Jak tu ich nie podziwiać? Jak nie napawać się tym pięknem? To dlatego tak szybko zakochałam się w Innsbrucku. Kiedy tylko pierwszy raz pojawiłam się w tym miejscu, owiały mnie jego czar i magia. Oczywiście nic nie mogło równać się z moim ukochanym Zakopanem, ale jeżeli miałabym wybierać, gdzie chcę spędzić resztę życia poza stolicą polskich gór, zdecydowanie byłby to Innsbruck.
Przymknęłam na chwilę oczy, które kryły się za okularami przeciwsłonecznymi. Ten moment przypominał mi o innym wydarzeniu i innej podróży, która miała miejsce spory czas temu.

- O Boże, tu jest pięknie! Chyba będę przyjeżdżała tutaj na każdy urlop – moje oczy błyszczały niczym diamenty a promienny uśmiech nie schodził mi z twarzy. Alpy mnie trochę przerażały, ale dzikość jaka od nich biła była tak pociągająca, że człowiek nie mógł od nich oderwać wzroku.
Szatyn siedzący na miejscu kierowcy jedynie się do mnie uśmiechał. Nie zaszczycił mnie spojrzeniem, bo był skupiony na prowadzeniu, ale wiedziałam, że cieszy się moim zachwytem.
- Zawsze ci powtarzałem, że mieszkam w raju – zerknęłam na niego. W tej chwili i on na moment przeniósł na mnie spojrzenie i puścił mi oczko. Nie spuszczałam z niego wzroku a on co chwila przerzucał uwagę z drogi na moją twarz. - śliczna jesteś, wiesz? - powiedział w końcu. Zaśmiałam się krótko.
- Wiem. Często mi to powtarzasz – tym razem to on się zaśmiał – to znaczy, że Gloria miała dobry pomysł z tym przyjazdem. Niespodzianka chyba ci się spodobała – dodałam. Coś dziwnego przemknęło przez twarz szatyna i przez moment mnie to zmartwiło, ale zaraz znów obdarzył mnie beztroskim uśmiechem. Zawsze dużo się uśmiechał.
- Nawet nie wiesz, jak bardzo. Nie przypuszczałbym, że wpadniecie na taki pomysł. Ale nie sądziłem, że tak łatwo dadzą ci wolne w pracy – stwierdził.
- Co im zależało? Jestem tylko studentką. I tak nie jestem im za bardzo potrzebna – odparłam. Przez chwilę milczeliśmy a ciszę wypełniał tylko głos radiowego spikera, który trąbił właśnie o nieustających od kilku dni upałach. Następnie zorientowałam się, że samochód stanowczo zwalnia a potem szatyn skręca w jakąś boczną ścieżkę polną, prowadzącą, jak spostrzegłam, do tarasu widokowego. Kiedy się zatrzymaliśmy, spojrzałam zdezorientowana na skoczka.
- O co chodzi? Czemu się tu zatrzymaliśmy? - nic nie odpowiedział. Po prostu zgasił silnik i wysiadł z samochodu. Uczyniłam więc to samo.
- Podoba ci się tu? - spytał z tym błyskiem w oku, wziął się pod boki i rozglądał wokół. Słońce raziło go w oczy, dlatego musiał zasłaniać się ręką. Również zaczęłam się rozglądać wokoło miejsca. Widok był niesamowity oczywiście. Podeszłam do długiej barierki, oddzielającej łąkę od bardziej niebezpiecznych miejsc, których nie można było przekraczać. Kiedy się przy niej stało, miało się przed sobą idealny widok na Alpy. Gdzieś na dole musiał płynąć strumyk, gdyż dochodziły do moich uszu dźwięki uderzającej o kamienie wody. Trwałam tak chyba przez dłuższy czas, bo nie spostrzegłam, jak szatyn podszedł do mnie i oplótł mnie w talii, przytulając się do moich pleców. Przeszedł mnie przyjemny dreszcz.
- Bardzo mi się tu podoba – odpowiedziałam szeptem na zadane wcześniej pytanie. Panowała tu błoga cisza, przerywane jedynie odgłosami natury a gdzieś z daleka słychać było przejeżdżające samochody. Poczułam jego ciepłe usta na swoim policzku.
- Wiem jak kochasz góry i jak uwielbiasz na nie patrzeć – odezwał się po chwili – dlatego właśnie cię tu zabrałem. To dosyć zapomniane przez turystów miejsce i rzadko kiedy można tu kogoś spotkać. Dlatego jest takie wspaniałe – pokiwałam głową na zgodę, gdyż w zupełności podzielałam jego zdanie. W Zakopanem było podobnie. Wszędzie pełno turystów, reklam i innych bzdetów. Każde ciekawe miejsce było tak przepełnione ludźmi, że aż odechciewało się je zwiedzać. Mieszkańcy miasteczka mieli więc swoje tajemne miejsca, gdzie mogli w spokoju napawać się urokiem Tatr czy spędzić czas z przyjaciółmi.
Nagle mężczyzna się ode mnie oderwał, a ja podążyłam za nim wzrokiem. Podszedł do samochodu, po czym wyciągnął coś z tylnego siedzenia. Po chwili zorientowałam się, że rzecz jaką ma w rękach to sporej wielkości aparat. Wracał więc do mnie z cwanym uśmieszkiem a w międzyczasie uruchamiał sprzęt.
- O nie – zaczęłam grozić mu palcem, gdy się do mnie zbliżał – wiesz, że nie lubię pozować do tych twoich...'artystycznych' zdjęć – dodałam. Szatyn przyglądał mi się uważnie z rozbawieniem.
- Oj no proszę. Jesteś piękna i uwielbiam robić ci zdjęcia. Nikt ci nigdy nie mówił, że jesteś mega fotogeniczna?
- Owszem. Ale u ciebie nigdy nie kończy się na kilku zdjęciach. Znając życie będę musiała tu sterczeć z jakieś pół godziny – patrzyłam na niego spod byka, o ile to w ogóle było możliwe jako, że skoczek przewyższał mnie o głowę.
- Nie marudź, mała – zgrywał się – przygotuję dla ciebie jakiś fajny album. Nie odmawiaj mi – po czym skradł mi jednego krótkiego całusa, którego wyczekiwałam od kiedy zobaczyłam go dziś na lotnisku. Sprawił tym samym, że moje pragnienie spędzenia najbliższych kilku godzin w jego ramionach wzmogło się co najmniej dwukrotnie.
Mężczyzna odszedł ode mnie kilka metrów i zaczął pstrykać pierwsze zdjęcia. Wywróciłam oczami, ale nie pozostało mi nic innego jak przystać na jego prośbę. Westchnęłam więc głośno i zaczęłam uśmiechać się do kolejnych fotografii.
- Są świetne. Idealnie wyglądasz na tle gór – mówił, gdy z powrotem siedzieliśmy w samochodzie i zmierzaliśmy do mieszkania jego siostry. Ja siedziałam z boku i z wnikliwością oglądałam zrobionego przez niego niedawno zdjęcia. Niektóre wyszły nawet ciekawie, ale do reszty wcale nie byłam przekonana.
- Mam za gruby nos – oznajmiłam mu po chwili. On znów tylko się zaśmiał.
- Masz uroczy, zgrabny nos – powiedział – nie wiem nad czym tu ubolewasz. Wyszłaś rewelacyjnie – dodał entuzjastycznie.
Uśmiechnęłam się sama do siebie i wyłączyłam aparat. Szatyn w tym czasie zdążył już wjechać w jakieś przestronne i zadbane osiedle, gdzie piętrzyły się wysokie bloki.
- Fajnie, że wtedy na zawodach wpadłam na Glorię. Gdyby nie ona to nigdy bym cię nie poznała – odezwałam się. Skoczek spojrzał na mnie tymi magicznymi czekoladowymi oczami a następnie wyciągnął dłoń i pogładził mnie po policzku.
- Nawet nie wiesz jak ja ją za to kocham – powiedział, nadal miażdżąc mnie spojrzeniem. Zrobiło mi się tak ciepło na sercu – jesteśmy na miejscu – odparł po chwili.
Wysiedliśmy z auta. Skoczek wyciągnął z bagażnika moją walizkę i udaliśmy się w stronę odpowiedniego budynku.

- No to jesteśmy na miejscu – powiedziała z uśmiechem. Wysiadłyśmy z auta a ja momentalnie rozpoznałam cały widok wokół. Byłam tu tylko raz, ale za to wyniosłam stąd niezapomniane wspomnienia. Zdjęłam swoje okulary i sięgnęłam po swój bagaż mieszczący się na tylnym siedzeniu.
- Nic się tutaj nie zmieniło – zwróciłam uwagę, gdy kierowałyśmy się do jej bloku.
- Po drugiej stronie zrobili tylko jeszcze jeden plac zabaw. A poza tym faktycznie wszystko zostało takie samo. Lubię tutaj mieszkać – dodała zadowolona. Uśmiechnęłam się do niej.
Wsiadłyśmy do windy, który miała nas dostarczyć na 13 piętro wieżowca. Nawet tu, w windzie dało się odczuć przepych tego miejsca. Wielkie lustro naprzeciwko drzwi, bordowa tapeta i zapach odświeżacza do powietrza. Nie sądziłam, że nawet w windzie robi się wszystko, by ludzie mogli czuć się komfortowo.
Apartament, w którym mieszkała Gloria był urządzony bardzo szykownie i według najnowszego trendy. Brunetka stawiała przede wszystkim na funkcjonalność kolorów i mebli, dlatego dobór barw wahał się pomiędzy kremowo-beżowych i siwo-granatowych kolorach. Posiadała wielką przestrzenną kuchnię, gdzie umieszczone były białe meble kuchenne a wszelakie sprzęty dobrała w ciemnym graficie. Choć osobiście byłam fanką ciepłych i pogodnych barw, a wystrój mojego domu można określić jako typowo zakopiański, jej mieszkanie od razu przypadło mi do gustu.
- Połóż gdziekolwiek tą walizkę i się rozgość – mówiła do mnie, gdy dotarła do salonu a ja powoli za nią pożądałam – czego się napijesz: soku, kawy, drinka? - spytała, przechodząc do połączonej z salonem kuchni. Usiadłam na stołku znajdującym się przy wysepce kuchennej i podparłam policzek o łokieć.
- Może być sok. Pomarańczowy jeśli masz – uśmiechnęłam się do niej.
- Jasne – odparła i zabrała się za wyciąganie szklanek. Gdy postawiła na blacie dwie szklanki pełne soku, usiadła naprzeciwko mnie i milczała. Chyba nie wiedziała, jak ma zacząć tę rozmowę.
- Dziękuję ci, że zgodziłaś się przygarnąć mnie na te kilka dni – odezwałam się w końcu. Gloria upiła łyk soku, przy czym machnęła ręką.
- Daj spokój, jakby to miał być jakiś problem. Poza tym zawsze ci powtarzałam, że możesz zwrócić się do mnie z każdą sprawą. W końcu to ja jestem siostrą tego durnia.. - dodała już nieco ciszej i spuściła wzrok.
- Nie mam zamiaru winić cię za błędy brata – odparłam.
- Tak, tylko do tej pory nie mogę wybaczyć mu tego, co zrobił. Zachował się jak skończony dupek..
- Gloria, nie warto rozdrapywać starych ran – przerwałam jej chcąc zdecydowanie uciąć ten temat. - dawno skończyłam z Gregorem. Gdyby nie ta sytuacja i choroba Adasia nigdy więcej bym się z nim nie skontaktowała – brunetka znów zamilkła wyraźnie przygnębiona.
- Jak on się czuje? Jakie są wyniki? - spytała po chwili cicho. Westchnęłam.
- Na razie czuje się dobrze. Generalnie rzecz biorąc, zachowuje się jak zdrowy roczny chłopiec. Ale przeszczep jest konieczny...- odpowiedziałam – i musi go przejść jak najszybciej. - Gloria pokiwała głową ze zrozumieniem. Wciąż nie spuszczała wzroku ze szklanki z sokiem, stukając o jej brzeg palcami.
- Przywiozłam jego album ze zdjęciami – odezwałam się, widząc jej przygnębienie. Usłyszawszy tą informację automatycznie się ożywiła – chciałabyś je pooglądać?
- No oczywiście! - i znów na jej twarzy zagościł radosny uśmiech – dawno nie wysyłałaś mi jego aktualnych zdjęć.
- Wywołałam już te z jego pierwszych urodzin – powiedziałam wesoło, rozsuwając odpowiednią kieszeń w walizce i wracając do niej z dużym albumem na zdjęcia. Dziewczyna w tym czasie przeniosła się na dużą sofę w salonie i poklepała miejsce obok siebie. Kolejną godzinę spędziłyśmy na przeglądaniu przeróżnych zdjęć małego. Opowiadałam jej przy tym wszystkie historie związane z każdą fotografią. Nie obyło się oczywiście bez śmiechu. Każde zdjęcie przedstawiało jakieś ważne wydarzenie z życia malca. Jego pierwszy uśmiech, zabawy przy kąpieli, pierwszy raz, gdy wsiadł do swojego małego samochodziku. Najbardziej śmiałyśmy się przy zdjęciu, na którym wybuchł wielkim płaczem a mi udało się uchwycić jego pierwsze ząbki. Albo wygłupy z Baśką w roli głównej. Gloria nie mogła się na niego napatrzeć i cały czas wtrącała, że chciałaby wreszcie poznać Adasia. Była zachwycona.
- Jest taki podobny do.. - zawahała się i widziałam jak zaciska usta.
- Do Gregora, wiem – dokończyłam za nią – pewnie jak dorośnie będzie się zastanawiał, jak wygląda jego tata skoro jest jego odzwierciedleniem.
- Musiałabyś zobaczyć nasze rodzinne zdjęcia z okresu dzieciństwa Grega. Wyglądał niemal identycznie – tym razem powiedziała pewnie – wiesz, że nie jest już z Sandrą? - dodała po chwili.
Coś ukuło mnie w środku. Ta informacja powinna być dla mnie bez znaczenia, a jednak jakaś cząstka mnie zareagowała słysząc imię blondynki.
- Ach tak.. - bąknęłam przeszukując kolejne fotografie. Nie chciałam, żeby było po mnie znać jakąkolwiek reakcję.
- Już nawet spory czas temu. Nie wyszło im za tym drugim razem.. - dodała a ja czułam jej wnikliwe spojrzenie na sobie.
- Nie obchodzą mnie decyzje życiowe twojego brata – odparłam obojętnie.
- Wcale nie. Widzę to po twojej twarzy. Da się z niej czytać jak z książki – powiedziała stanowczo, krzyżując ręce. Spojrzałam na nią nerwowo.
- Mylisz się. W ogóle nie interesuje mnie, co dzieje się w życiu Gregora. Przestało w momencie, gdy oznajmił mi, że tak naprawdę nic dla niego nie znaczyłam i na pewno nie nabierze się na to, że jest ojcem Adasia. I zostawił mnie z tym wszystkim samą – oznajmiłam chłodno. Brunetka westchnęła, ale już nic więcej nie powiedziała. Wiedziałam, że to właśnie ona wstydzi się za brata, bo to ona mnie z nim zapoznała. I że ciągle żałuje wszystkiego, co się między nami stało.
- Tak czy siak, teraz będzie miał szansę, żeby odkupić swoje winy – powiedziała w końcu.
- Gloria, ja szczerze wątpię, że on się zgodzi na te badania. Na samym początku zapowiedział, że nie chce mieć z małym nic wspólnego.
- Owszem, ale on wtedy się tego przestraszył. Miał dopiero 24 lata, osiągnął szczyt kariery i po prostu nie wyobrażał sobie zostania ojcem w takiej sytuacji – próbowała go bronić. Zerknęłam na nią z wyrzutem i odparłam:
- Tak? A co powiesz na to, że ja miałam wtedy niecałe 21 lat, dopiero co zaczęłam studia i zostałam sama z brzuchem. Moje życie wywróciło się do góry nogami. I to ja musiałam poświęcić wszystko, na co tak pracowałam, żeby zająć się NASZYM synem! A on oskarżał mnie, że to nie jego dziecko... - na mojej twarzy malowała się wściekłość. Nie powinna mi zarzucać takich rzeczy i bronić tego idioty wiedząc jak mnie potraktował, mimo tego że była jego siostrą.
- Hej, Hanka, spokojnie – powiedziała – wiesz, że jestem po twojej stronie i zwykle jak się z nim kłócę to z powodu Adasia. Ale do niego nic nie dociera...kompletnie nie da się przekonać, że on jest jego synem. Chciałam mu pokazać zdjęcia małego, ale nawet nie spojrzał... - dodała zrezygnowana. Westchnęłam i oparłam głowę o jej ramię, a ona mnie do siebie przytuliła.
- Nie martw się tak. Adaś na pewno wyzdrowieje – próbowała mnie zapewnić. Ale ja wiedziałam, że nie jest to takie łatwe.
- Skąd wiesz, że on się w ogóle zgodzi? A nawet jeśli to nie jest pewne, że będzie mógł być dawcą – wyjaśniłam jej cichym głosem. Strach, jaki próbowałam choć na chwilę zagłuszyć w sobie w tym momencie uderzył we mnie z podwójną siłą. - to nie byle przeziębienie, Gloria. On ma białaczkę...
- Cii, będzie dobrze – przekonywała mnie.
Ciszę, jaka między nami zapadła przerwał dźwięk przekręcanego zamka w drzwiach. Oderwałam się od dziewczyny i spojrzałam na nią zdezorientowana.
- Ktoś tu z tobą mieszka? - spytałam. Gloria sama wydawała się zaskoczona takim obrotem sprawy, dlatego wstała i udała się w kierunku korytarza, mówiąc:
- Zapomniałam ci powiedzieć, że Gustav ma klucze do mieszkania – usłyszałam, gdy zniknęła z mojego pola widzenia. No tak, przecież od dłuższego czasu ma chłopaka. I zapowiadało się to na coś poważniejszego. Usłyszałam otwierane drzwi i jakieś głosy w korytarzu, ale nie wiedziałam, co do siebie mówią. Jeden z nich należał do brunetki a drugi do jakiegoś mężczyzny. Czekałam więc cierpliwie, aż trzeci osobnik wejdzie i wreszcie poznam tego przystojnego Włocha, dla którego Gloria straciła głowę.
- Wczoraj zostawiłem u ciebie te dokumenty, które muszę oddać dziś dla trenera. Chyba są na komodzie w salonie, więc tylko je wezmę i już zmykam – usłyszałam ten głos. Jego głos. Ten głos, który tak bardzo kiedyś kochałam.
Momentalnie poderwałam się z kanapy, a moje nogi przypominały teraz galaretę. Oblał mnie zimny pot, bo bałam się konfrontacji z nim po takim czasie. Inaczej miało to wyglądać.
- Gregor poczekaj, ja ci przynio... - nie dokończyła. Szatyn zdążył już wkroczyć do salonu, a po chwili mnie spostrzegł. Widziałam zdziwienie na jego twarzy. Podejrzewam, że sama wyglądam teraz jak siedem nieszczęść. Całą trójką stanęliśmy jak wryci. On patrzył na mnie z niedowierzaniem, ja z przerażeniem na niego. A Gloria przenosiła spojrzenie to na jedno to na drugie. Przełknęłam głośno ślinę a potem usłyszałam:
- Co ty tu, do cholery, robisz?






~ Bo boisz się, jaka będzie Jego reakcja






***
Czeeeść!

I oto pojawiła się dwójeczka. Muszę przyznać, że satysfakcjonuję mnie pisanie tej historii. Mogłabym nie odchodzić od laptopa, a to dobry znak. Oby i Wam się tak ona spodobała ^^
Kolejny pewnie wkrótce ;)



Ann x

4 komentarze:

  1. Jestem!
    Kurczę, kochana, dodajesz rozdziały w tak błyskawicznym tempie, że nie zdążyłam nawet skomentować poprzedniego :D
    Ale już jestem przy dwójce, która jest świetna! Naprawdę, genialny rozdział, widać, że masz pomysł na tą historię i nie wahasz się go w pełni realizować :)
    Bardzo podobały mi się te wspomnienia, dlatego tym bardziej nie mogę zrozumieć, dlaczego Gregor zachowuje się, tak jak się zachowuje. Przecież to jego syn! Skoro może mu uratować życie, to dlaczego do cholery tego nie chce zrobić? -.- Widać, że nawet Gloria nie potrafi zrozumieć totalnie egoistycznego zachowania brata.
    No i ta końcówka... chyba nie tak powinno wyglądać ich spotkanie.
    Jestem strasznie ciekawa, co dalej się wydarzy ^^
    Czekam na kolejne!
    Buziaki :**

    OdpowiedzUsuń
  2. Witaj Kochana.
    Rozdział cudowny.
    Dobrze, że Gloria i Hania się dogadują.
    Widać, że siostra Gregora jest po stronie Hani.
    Wszystko rozumiem, że nie był gotowy na bycie ojcem ale chociaż mógł poddać się badanią DNA żeby mieć pewność.
    Zastanawiam mnie czy Sandra nie dorzuci swoich trzech groszy do tej historii.
    Da się odczuć że wcześniej Gregor i Hania bardzo się kochali.
    Jestem bardzo ciekawa co będzie dalej po tym jakże "miłym" powitaniu.
    Buziaki :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Wow.
    Brak słów. Twój styl pisania jest idealny. Historia bardzo ciekawa i w dodatku Gregor <3
    Rozdział super :D
    Pozdrawiam, Ola

    OdpowiedzUsuń
  4. Jak się cieszę, że dodajesz tak szybko rozdziały :)
    Ja już nie mogę doczekać się następnego.
    DLACZEGO? Dlaczego zakończyłaś w takim momencie.
    Buziaki i do następnego :)

    OdpowiedzUsuń